Hej : ) W końcu napisałam ;p Jak wyszło? Oceńcie sami. Chciałabym też przeprosić, za zaległości w komentowaniu, itd. Ale ostatnimi czasy nie miałam nawet czasu na pisanie, a co dopiero na czytanie. Ale są już wakacje dużo luzy, więc nadrobię wszyściusieńko już niedługo ^^
_____________________________________________________________________________
Delikatne
muśnięcie czoła, policzka, szyi. Zapach męskich perfum delikatnie drażniących
nos. Rozchylam leniwie powieki.
- Hej piękna – słyszę głos Maćka. – Wstawaj…
Uśmiecham się pod nosem i delikatnie odpycham chłopaka.
- Spadaj – mówię zaspanym głosem.
- Dobra, pogadamy inaczej – Maciek szybkim ruchem zrzucił moją kołdrę na
ziemię. – Jeśli bardzo ci się tu spodobało to rozumiem, ale jeśli jednak
wybierałabyś się do Klingenthal to proponuję wstawać.
- O której wyjazd? – zapytałam leniwie z wciąż zamkniętymi oczami.
- O siódmej.
- A która jest?
- Szósta czterdzieści.
W tym momencie moje oczy maksymalnie się otworzyły i pędem wyskoczyłam z łóżka,
obijając się przy tym o Maćka.
- Ty głupku! Nie mogłeś mnie szybciej obudzić?! – krzyczałam wpadając do łazienki,
dopiero teraz zauważyłam, że Agaty nie było już w pokoju.
Kot tylko przewrócił oczami i usiadł na łóżku, obserwując z uśmiechem na twarzy
jak biegam po pokoju, szukając jakichkolwiek rzeczy do ubrania.
- Przecież cię budziłem – powiedział po chwili.
- Nie wystarczająco dobrze! – krzyknęłam zakładając na stopy grube, kolorowe
skarpetki. – Na mnie o tej godzinie nawet wiadro wody nie podziała!
- Będę miał to na uwadze następnym razem – Maciek zaśmiał się. – Poza tym
chciałem być delikatny.
- W takich chwilach – spojrzałam na Kota. – Delikatność nic nie daje.
Zerwałam się z łóżka na którym ubierałam skarpetki i z impetem zabrałam resztę
ciuchów wbiegając do łazienki, żeby się przebrać.
- Maciek podaj mi perfum, który stoi na parapecie! – krzyknęłam w trakcie
ściągania góry od piżamy.
Założyłam stanik i próbowałam go zapiąć, kiedy ktoś pociągnął za klamkę.
Podskoczyłam przestraszona i szybko zasłoniłam się rękami, a Kot zakrył oczy
dłonią.
- Mógłbyś zapukać! – krzyknęłam odwracając się do chłopaka plecami.
- A co wstydzisz się? – zaśmiał się chłopak i wszedł do środka podając mi
flakonik z perfumami. Ciągle miał zasłonięte oczy. – Nie masz czego.
Maciek nachylił się nade mną, poczułam jego ciepły oddech na swojej szyi,
delikatny pocałunek spoczął na moim nagim ramieniu, a dłoń Maćka przesunęła się
wzdłuż mojej ręki aż to szyi, by po chwili zupełnie zaniknąć. Poczułam dotyk na
plecach, Kot złapał za zapięcia stanika i zapiął go delikatnie.
- Proszę – szepną mi do ucha, a wzdłuż mojego ciała przeszedł dreszcz.
Poczułam jak płonę od środka i chyba po raz pierwszy Maciek tak na mnie
zadziałał. Chłopak odsunął się ode mnie, a ja obróciłam się w jego stronę.
Klatka piersiowa unosiła mu się nierówno, a w oczach zobaczyłam coś, czego
wcześniej nie dostrzegłam. Podeszłam do chłopaka i wpiłam się zachłannie w jego
usta, oplatając się rękoma na jego szyi, wciąż trzymając niewielki flakonik z perfumami.
Maciek złapał mnie w pasie jedną ręką, a drugą zjechał trochę niżej, ale
absolutnie mi to nie przeszkadzało. Całowaliśmy się bez pamięci, powoli
przesuwając się w stronę ściany, stałam pod nią, można rzecz podparta do muru.
Ciało Maćka ocierało się o moje, szybkim ruchem ściągnęłam z chłopaka białą
koszulkę i rzuciłam ją na ziemię, Kot posłał mi uśmiech zadowolenia, po czym
wrócił do całowania moich nabrzmiałych ust. Uniósł mnie delikatnie napierając
na ścianę, a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Zimno kafelek drażniło
moje rozgrzane plecy, więc delikatnie wygięłam się niczym struna gitary,
napinając wszystkie swoje mięśnie. Kot zaczął całować moją szyję i kierował się
coraz niżej, czułam jak zsuwa mi się jedno ramiączko, chociaż pozbyłabym się
teraz najchętniej wszystkich ubrań. Oddychałam nierówno, co chwila wzdychając.
- Maciek – złapałam chłopaka za ciemną czuprynę i spojrzałam na niego
zachłannym wzrokiem.
Ten odstawił mnie delikatnie na ziemię, a ja rozpięłam zamek w jego spodniach,
byłam już gotowa na wszystko. Nagle rozdzielił nas dźwięk otwieranych drzwi.
Ktoś wszedł do pokoju.
- Alicja! – za drzwiami rozległ się głos Agaty. – Mam dla ciebie śniadanie,
zjesz w drodze, bo zaraz jedziemy!
Spojrzałam na Maćka spłoszonym wzrokiem, a ten tylko uśmiechnął się zapinając
rozporek. Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, byłam cała czerwona. Kot założył
na siebie biały tshirt, pocałował mnie w czoło i opuścił łazienkę, zamykając za
sobą drzwi.
- Maciek?! – usłyszałam zdziwiony głos Agi. – Co ty tam robiłeś?
- Pomagałem Alicji umyć zęby – powiedział zadowolonym głosem.
Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do umywalki. Odbicie w lustrze.
Roześmiana, długowłosa dziewczyna. Taka szczęśliwa. Stoi w samym staniku i
krótkich spodenkach, po uszy zakochana… w polskim skoczku. Uśmiech schodzi
jednak z jej twarzy, powinna czuć motyle w brzuchu, więc czemu czuje tylko poczucie
winy?
13.00, Klingenthal
- Maciek, Kamil, Krzysiek! Bierzecie klucze i rozdzielacie pokoje! Reszta
pomaga wnosić bagaże! – krzyk Łukasza kruczka rozbrzmiewał w całym hotelu. –
Agata i Alicja, idziecie ze mną, czeka nas dużo roboty.
Przewróciłyśmy oczami i pozostawiając nasze bagaże pod opieką chłopaków,
ruszyłyśmy za Kruczkiem, by uporządkować wszystkie papiery, upewnić się czy
sprzęt jest cały po podróży oraz dopełnić formalności potrzebnych na jutrzejsze
skoki. Jednym słowem czekało nas kilka godzin wyśmienitej zabawy.
17.15, w hotelu
Właśnie skończyliśmy przegląd sprzętu, na szczęście wszystko było w jak
najlepszym porządku. Razem z Agatą znalazłyśmy się w holu, gdzie nie było
prawie żywej duszy. Na chwile przysiadłyśmy na krzesełkach, by odetchnąć po
męczącej pracy.
- Jak myślisz? – rozległ się głos Agi. – Gdzie mamy pokoje?
- Nie przejmowałabym się pokojami – odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
– Bardziej bałabym się o nasze bagaże w rękach tych szaleńców – zaśmiałam się.
- Nie strasz mnie nawet.
Nagle hol wypełniło zimne powietrze i głośne rozmowy, w mało zrozumiałym dla
mnie języku. Spojrzałam za siebie i moim oczom ukazała się duża grupa ludzi z
Alexandrem Stocklem na czele. Poderwałam się z krzesełka, kiedy zobaczyłam
wchodzącego przez główne drzwi długowłosego norwega, objuczonego walizkami i
torbami. Pobiegłam w jego stronę mijając przy tym kilku innych norwegów,
spoglądających na mnie z uśmiechami.
- Tom! – krzyknęłam pełna radości.
Chłopak skierował na mnie swój wzrok, po czym szeroko się uśmiechnął. Podbiegłam
do norwega i rzuciłam się mu na szyję.
- Hej księżniczko – pocałował mnie w policzek. – Też cię kocham, ale jeśli
dostanę kontuzji to tylko i wyłącznie przez ciebie.
- Przepraszam – uśmiechnęłam się do chłopaka i wzięłam od niego jedną z toreb, które
trzymał w dłoniach.
To wszystko wywołało ohy i ahy wśród reszty norwegów.
- Tom szalejesz – zaśmiał się Jacobsen.
Czułam jak czerwienię się na twarzy, ale to było normalne w towarzystwie
norweskich skoczków. Stopień, w jakim mnie onieśmielali był porażający.
- Dobra! Wybierajcie pokoje panowie – rozległ się głos szkoleniowca.
- Ja zamawiam pojedynczy! – krzyknął HIlde. –Mam dość chrapania Bardala.
Słowa długowłosego wywołały śmiech wśród całej grupy. Poczułam jak Agata
szturcha mnie w ramię.
- Idę poszukać naszego pokoju – powiedziała trochę nieśmiało.
- Okej. Ja zaraz przyjdę.
Dziewczyna zostawiła mnie z całą zgrają Norwegów.
- Rozumiem, że idziesz do mnie? – zapytał Tom.
- Nie chcę ci przeszkadzać – puściłam chłopakowi oczko.
- Nie odezwałaś się do mnie od… - HIlde przewrócił oczami. – Już nawet nie wiem,
kiedy! Chodź.
Ruchem głowy kazał mi za sobą podążać, już po chwili staliśmy przed drzwiami z
numerem 23. Włożyłam klucz do zamka i z trudem przekręciłam. Nacisnęłam klamkę
i otworzyłam przed Tomem drzwi.
- Proszę bardzo, panie przodem – zaśmiałam się.
- Dziękuję panu – Tom minął mnie w drzwiach. – Cóż za luksusy – stwierdził
rzucając bagaże na podłogę.
Ogarnęłam wzrokiem niewielkie pomieszczenie, z małym oknem i całkiem sporym
łóżkiem stojącym pod nim. Duża, drewniana szafa zajmowała większą część
pomieszczenia, a naprzeciw niej znajdowały się białe drzwi, prowadzące za pewne
do łazienki. Tom rzucił się na łóżko, które niebezpiecznie przy tym
zaskrzypiało.
- Czy wszyscy chcą mnie tu zabić?! – wykrzyczał HIlde przerażonym głosem.
- Tak, pewnie twoja głowa jest warta więcej niż noc w tym pokoju – zaśmiałam
się siadając delikatnie koło skoczka.
- Wiem, jestem bardzo drogocenny – chłopak rozciągnął się leniwie. – No
opowiadaj, co u ciebie.
Spochmurniałam i wlepiłam swój wzrok w okno.
- Długa historia, zdająca się nie mieć końca… - powiedziałam ciężko.
- Mam dla ciebie dużo czasu – uśmiech Toma wywołał na mojej twarzy grymas.
Ahh… Musisz tak na mnie działać? Nie
chciałam już o tym opowiadać, jednak czułam, że on jest osobą, które mogę bezgranicznie
zaufać i wszystko, co tu powiem zostanie tylko i wyłącznie między nami. Zaczęłam
opowiadać chłopakowi o tym, co się ostatnio ze mną działo, co jakiś czas roniąc
łzę. Chwilami załamywał mi się głos, jednak szybko zostałam pocieszana w
ciepłych objęciach Hilde.
-… I teraz nawet nie wiemy czy to faktycznie nie jest ciąża… - odetchnęłam
ciężko.
- Jak to ciąża?! – wykrzyknął Tom.
- Cicho – przyłożyłam palec przy ustach skoczka. – Nie musisz tak krzyczeć.
Chciałabym wtedy, żeby te słowa nie opuściły tego pokoju, żeby nikt nie wyniósł
tych sekretów. Jednak jedna osoba stojąca za białymi drzwiami z numerem 23, nie
świadoma jeszcze konsekwencji, ruszyła dalej długim korytarzem, znając
informację, która już niedługo miała zmienić wszystko…
__________________________________________________________________________
Wiem, że rozdział stosunkowo krótki, ale nie wykluczone, że w następnym się rozpiszę. Zobaczymy jak wyjdzie ;)
Krótki, ale tyle się w nim działo. Po kolei. No no Maciek awww ;3 to powinno przemawiać za wszystko. Ahh.. ten Tom potrafi wysłuchać i pocieszyć, przyjaźń damsko-męska istnieje. Za drzwiami stał albo Maciek albo Gregor, nie umiem się zdecydować no ;c w głębi duszy jednak czuję, że to był Gregor, no cóż pożyjemy zobaczymy.
OdpowiedzUsuńCzekam na next, pozdrawiam i weny życzę :*
Pal licho, że krótki! Następny będzie długi! :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :)
Najpierw wstęp, no normalnie takie słodkie awwwww <3 Muszę powiedzieć, że choć brakuje mi Gregora, to tutejszy Maciek był tak słodki, że normalnie awwww raz jeszcze :D
A jaka wymówka ^^ Oczywiście, bo mycie zębów jest takie trudne, że hej!
Nie rozumiem sytuacji z Tomem, znaczy się ok, niech sobie będą przyjaciółmi i cholernie mnie ciekawi kto podsłuchiwał rozmowę :D
Weny moja droga!
Jak przedtem maciek mnie denerwował, to teraz jest taki słodki :)
OdpowiedzUsuńOczywiście brakuje mi Gregora, i wolałabym aby Ala była z nim, no ale zabaczymy co bedzie działo sie później.
Koncówka mnie strasznie zaciekawiła. Jestem przekonana ze podsłujacym był Gregor. Zyczę weny i zapraszam do siebie :)
http://freedoomcry.blogspot.com/2013/06/rozdzia-14_27.html#comment-form
Co tam, że krótki! Ale jaka treść! :3
OdpowiedzUsuńTen początek ... ahhh <3 Zdecydowanie dołączam do Teamu Kota i za rzadne skarby nie brakuje mi Gregora!
Maciek taki słodziak :3
Ale jestem ciekawa jednego...
KTO PODSŁUCHIWAŁ TĄ ROZMOWĘ?!
I JAKIE KONSEKWENCJE?!
(ahh ta matma - to są dwie rzeczy xd)
Pozdrawiam i buziaki : **
Z weną!