Przepraszam za jakość tego rozdziału, ale z powodu trudnej sytuacji życiowej... Inaczej się nie dało :c
__________________________________________________________________________
Siedziałyśmy na zimnych, białych kafelkach, na których gdzieniegdzie spoczywały krople wody. Agata była we mnie mocno wtulona, a ja po prostu już nie wiedziałam, co mogę zrobić. Nie do końca rozumiałam całą sytuację, jednak nie wiedziałam, czy teraz jest czas na to by zadawać pytania. Po prostu jedną ręką tuliłam przyjaciółkę do siebie, a drugą gładziłam ją po blond czuprynie.
- Co się z nami stało Agata – pocałowałam dziewczynę w głowę. – Kiedyś wiedziałyśmy o sobie wszystko, każdy szczegół z życia, a teraz nie wiem nawet jak ci pomóc…
Czułam się okropnie słysząc łkanie Agaty, które z sekundy na sekundę stawało się coraz bardziej dobijające. Tak bardzo chciałabym móc cię jakoś pocieszyć kochanie. Jednak w tej sytuacji nie byłam pewna czy nawet zwykłe „będzie dobrze” było na miejscu. Ale co mniej banalnego mogłabym wymyśleć?
- Ejj... – poklepałam ją delikatnie po plechach. – Cokolwiek się dzieje, będzie dobrze.
Spojrzałam na dziewczynę, ta lekko uniosła głowę i spojrzała na mnie spod opadającej na czoło grzywki.
- Jestem taka głupia – wyłkała po chwili, po czym usiadła opierając się o ścianę.
Złapałam ją za ramię i odetchnęłam głęboko, byłam już gotowa na wszystko.
- Mów – powiedziałam krótko.
Agata przetarła oczy palcami rozmazując przy tym resztki maskary, jednak nie dbała teraz o to.
- Ja – głos jej się załamał. – Ja przespałam się z Kubą.
Czułam jak moje oczy rosną do nieopisywalnych rozmiarów, słowa przyjaciółki huczały mi w głowie.
- I dziś poczułam się okropnie źle i zaczęłam wymiotować i, i… - kolejne łzy spłynęły po bladych policzkach dziewczyny. – I ja wiem, że to wcale nie musi być ciąża, że to jeszcze za wcześnie, ale ja się boję, że… że naprawdę wpadłam – łzy znowu popłynęły strugami. – Wpadłam z chłopakiem, którego nawet tak naprawdę nie kocham.
Zapadła cisza. Było słychać tylko ciężki oddech Agaty, a mojej głowie była już tylko pustka.
- Kiedy to się stało? – zapytałam bezmyślnie.
- Wczoraj – dziewczyna spuściła głowę.
- Więc – spojrzałam w błękitne oczy Agaty. – Może masz tylko wyrzuty sumienia i to powoduje, że źle się czujesz, twoja podświadomość ci to podsuwa, przecież nie możesz… Nie możesz tego czuć tak szybko.
Sama nie byłam pewna swoich słów, ale nie chciałam ich analizować, po prostu chciałam w nie uwierzyć, może i ślepo, ale to było teraz jedyne pocieszenie.
- Jutro wcześnie rano wyjeżdżamy – zaczęłam po chwili milczenia. – Ale, kiedy tylko dotrzemy do Klingenthal kupimy ci test, dobrze?
- Tak – rzuciła krótko i odgarnęła kosmyki włosów opadające jej na twarz.
- Kiedy porozmawiasz z Krzyśkiem? – zapytałam.
- Nie wiem – dziewczyna otarła łzy. – Chyba poczekam trochę, wyjaśnię sobie wszystko z Kubą…
Już się nie odezwałam, nie byłam pewna, co miałam powiedzieć. Nie chciałam już nalegać, czy zmuszać Agatę do czegokolwiek. Pomogłam jej wstać z podłogi i obie wyszłyśmy z pokoju.
- Chcesz może się czegoś napić? – zapytałam. – Bo idę po kawę do restauracji.
- Tiaa – dziewczyna uśmiechnęła się, choć wydawało się to dość sztuczne. – Możesz mi jedną przynieść.
Przytaknęłam i wyszłam z pokoju, przy czym nieoczekiwanie natknęłam się na Maćka.
- Hej – chłopak objął mnie w pasie. – Gdzie się wybierasz?
- Po kawę – posłałam skoczkowi uśmiech. – A ty?
- Do Kruczka, ale w sumie mogę ci potowarzyszyć.
- Będę zaszczycona – ukłoniłam się niczym prawdziwa dama i ruszyliśmy na dół.
- Widzę, że medal ci się spodobał – Maciek wskazał na krążek zwisający z mojej szyi.
- Bardzo – pocałowałam chłopaka w policzek.
Kot objął mnie ramieniem i powoli zbliżaliśmy się do restauracji znajdującej się na parterze. Stanęliśmy przy barze i czekałam by ktoś do mnie podszedł.
- Hej – Maciek szturchnął mnie ramieniem. – Tam jest Kruczek.
- Widzę.
- Poczekasz tu na mnie chwilę? – zapytał.
Przytaknęłam i powróciłam to jakże pasjonującego czekania na kogoś z obsługi. Odwróciłam wzrok w kierunku wejścia i po chwili zamurowało mnie, do środka wszedł Gregor, wraz z Manuelem. Szli w stronę baru, a sam Schlierenzauer chyba mnie nie zauważył, ponownie zwróciłam się w kierunku baru, unikając wymiany spojrzeń z Austriakiem. W barze było dość ciemno, więc moja anonimowość była stosunkowo niezagrożona.
- Co podać? – niski głos wytrącił mnie z równowagi.
- Dwie kawy z mlekiem – odpowiedziałam po chwili analizowania słów, które wyrwały mnie z zamyślenia.
- Już się robi – wysoki mężczyzna posłał mi serdeczny uśmiech widząc moje lekkie zakłopotanie. – A dla panów? - barman zwrócił się w kierunku Austriaków.
- Dwie czarne – powiedział Manuel.
Oparłam się o bar i co jakiś czas zerkałam w kierunku skoczków, stojących kawałek dalej. Gregor chyba wciąż nie zauważył mojej obecności, a mi udało się wychwycić skrawki rozmowy dwojga chłopaków.
- Przecież będzie lepiej – powiedział Manuel.
- Zaczyna mnie to frustrować – po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszałam głos Gregora. – Nie można spieprzyć dwóch konkursów pod rząd! Nie, kiedy jest się mną…
- Spokojnie – Fettner poklepał kolegę po plecach. – Olej presję i dziennikarzy, w Klingenthal sobie odbijesz.
- Olej… Łatwo ci mówić. Nawet Alex jest już wkurzony.
- Jest w ogóle jakiś powód tego spadku formy? – zapytał Manu.
- Mam nadzieję, że to nie to, co podejrzewam – odetchnął ciężko Schlieri.
- Co takiego?
W tym momencie rozmowa się skończyła, ponieważ barman przyniósł nam kawy. Szybko rzuciłam kilka euro na blat i zabrałam kubki, tak by nie zostać zauważoną przez Austriaków.
- Przepraszam! – usłyszałam głos Gregora zwracającego się do barmana. – Zamawialiśmy dwie czarne.
- Proszę pani! –rozległo się wołanie barmana.
Stanęłam w miejscu, tak bardzo bałam się odwrócić, choć sama nie wiedziałam czemu. Czułam jak któryś z Austriaków zbliża się w moją stronę.
- Zaszła mała pomyłka… - usłyszałam za sobą głos Gregora i w tym momencie odwróciłam się powoli i spojrzałam chłopakowi w oczy. – Alicja… - powiedział zdziwiony.
Wyciągnęłam do skoczka dłoń, w której trzymałam kubek z ciemną kawą.
- Proszę – rzuciłam krótko.
Jednak chłopak nawet nie drgnął, po prostu przeszywał mnie swoimi ciemnymi oczami.
- Weźmiesz to? – zapytałam, trochę zestresowana unikałam kontaktu wzrokowego ze skoczkiem.
- Alicja… - jeszcze raz usłyszałam delikatny głos chłopaka, dopiero teraz poczułam jak bardzo brakowało mi tego austriackiego głosu… - Ja chciałem z tobą…
W tym momencie chłopak nagle zamilkł, a ja poczułam czyjąś dłoń na plecach.
- Możecie to doprowadzić do końca? – w moich uszach rozbrzmiał głos Maćka.
Gregor z wyraźnie zdenerwowaną miną wyciągnął dłoń po kubek, przy okazji mierząc wzrokiem medal, który ciągle spoczywał na mojej klatce piersiowej. Kiedy podawał mi naczynie z moją kawą, stało się coś dziwnego. Złapałam kubek, dotykając przy tym dłoni Austriaka. Jednak ten wciąż nie puszczał naczynia. Jeszcze raz spojrzał mi w oczy, tak jak zrobił to wtedy na imprezie w Zakopanym. Czy jego oczy znowu mówiły „Nie zostawiaj mnie!”, sama nie wiedziałam. Poczułam lekkie pchnięcie ze strony Maćka.
- Chodź idziemy już – powiedział zdenerwowanym głosem.
W tym momencie Gregor puścił kubek, a ja objęta przez Maćka z ciężkim sercem minęłam go, spuszczając wzrok. Po chwili znaleźliśmy się z Kotem w holu.
- Czego ten pajac znowu chciał? – zapytał Maciek.
- Nic. To była, tylko pomyłka – wbiłam wzrok w drzwi prowadzące do restauracji. - Wiesz, muszę iść. Agata na mnie czeka – szybkim ruchem ręki, nie wylewając przy tym kawy, zdjęłam brązowy krążek z szyi i podałam go Kotowi. – Do zobaczenia jutro – posłałam Maćkowi wymuszony uśmiech i ruszyłam schodami na górę.
Nie chciałam zostawiać go tam, jednak czułam, że nie zniosę kolejnego spotkania z Greogrem, tym bardziej, że chłopak wyraźnie chciał mi coś powiedzieć. Po chwili znalazłam się już w pokoju, Agata siedziała na łóżku i pakowała część swoich rzeczy do sporej, fioletowej walizki.
- Proszę – podałam jej letnią kawę.
- Dzięki – dziewczyna wzięła łyk napoju. – Tego mi było trzeba.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam się o parapet, wyglądając przy tym przez okno.
- Wszystko w porządku? – zapytała Agata.
Za oknem było wyjątkowo jasno, bezchmurne niebo rozświetlał księżyc, a wszechobecny śnieg jeszcze wzmacniał jego moc.
- Jasne – odetchnęłam. – Wszystko jest idealnie.
- Więc gdzie twój medal? – zapytała ironicznie.
Odruchowo dotknęłam dłonią miejsca, w którym wcześniej spoczywał krążek.
- Przecież nie należy do mnie – odetchnęłam ciężko.
- Medal czy Maciek? – Agata zapytała śmiejąc się przy tym.
- Żaden z nich – odpowiedziałam oschle.
Dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w moje plecy.
- Wiesz, że żartowałam – powiedziała z troską.
- Wiem…
*Oczami Gregora*
Alicja stała przede mną, a ja po raz pierwszy od
dłuższego czasu mogłem jej się przyjrzeć
w całości. Miałem ochotę przytulić dziewczynę, mocno, brakowało mi jej
pięknych oczu, długich włosów i radosnego śmiechu. Mimo tego, że czułem, że się
mną zabawiła, chciałem ją teraz unieść pod samo niebo. I prosić, prosić, żeby
zwróciła mi miłość, którą tak podle mi ktoś wyrwał. __________________________________________________________________________
Siedziałyśmy na zimnych, białych kafelkach, na których gdzieniegdzie spoczywały krople wody. Agata była we mnie mocno wtulona, a ja po prostu już nie wiedziałam, co mogę zrobić. Nie do końca rozumiałam całą sytuację, jednak nie wiedziałam, czy teraz jest czas na to by zadawać pytania. Po prostu jedną ręką tuliłam przyjaciółkę do siebie, a drugą gładziłam ją po blond czuprynie.
- Co się z nami stało Agata – pocałowałam dziewczynę w głowę. – Kiedyś wiedziałyśmy o sobie wszystko, każdy szczegół z życia, a teraz nie wiem nawet jak ci pomóc…
Czułam się okropnie słysząc łkanie Agaty, które z sekundy na sekundę stawało się coraz bardziej dobijające. Tak bardzo chciałabym móc cię jakoś pocieszyć kochanie. Jednak w tej sytuacji nie byłam pewna czy nawet zwykłe „będzie dobrze” było na miejscu. Ale co mniej banalnego mogłabym wymyśleć?
- Ejj... – poklepałam ją delikatnie po plechach. – Cokolwiek się dzieje, będzie dobrze.
Spojrzałam na dziewczynę, ta lekko uniosła głowę i spojrzała na mnie spod opadającej na czoło grzywki.
- Jestem taka głupia – wyłkała po chwili, po czym usiadła opierając się o ścianę.
Złapałam ją za ramię i odetchnęłam głęboko, byłam już gotowa na wszystko.
- Mów – powiedziałam krótko.
Agata przetarła oczy palcami rozmazując przy tym resztki maskary, jednak nie dbała teraz o to.
- Ja – głos jej się załamał. – Ja przespałam się z Kubą.
Czułam jak moje oczy rosną do nieopisywalnych rozmiarów, słowa przyjaciółki huczały mi w głowie.
- I dziś poczułam się okropnie źle i zaczęłam wymiotować i, i… - kolejne łzy spłynęły po bladych policzkach dziewczyny. – I ja wiem, że to wcale nie musi być ciąża, że to jeszcze za wcześnie, ale ja się boję, że… że naprawdę wpadłam – łzy znowu popłynęły strugami. – Wpadłam z chłopakiem, którego nawet tak naprawdę nie kocham.
Zapadła cisza. Było słychać tylko ciężki oddech Agaty, a mojej głowie była już tylko pustka.
- Kiedy to się stało? – zapytałam bezmyślnie.
- Wczoraj – dziewczyna spuściła głowę.
- Więc – spojrzałam w błękitne oczy Agaty. – Może masz tylko wyrzuty sumienia i to powoduje, że źle się czujesz, twoja podświadomość ci to podsuwa, przecież nie możesz… Nie możesz tego czuć tak szybko.
Sama nie byłam pewna swoich słów, ale nie chciałam ich analizować, po prostu chciałam w nie uwierzyć, może i ślepo, ale to było teraz jedyne pocieszenie.
- Jutro wcześnie rano wyjeżdżamy – zaczęłam po chwili milczenia. – Ale, kiedy tylko dotrzemy do Klingenthal kupimy ci test, dobrze?
- Tak – rzuciła krótko i odgarnęła kosmyki włosów opadające jej na twarz.
- Kiedy porozmawiasz z Krzyśkiem? – zapytałam.
- Nie wiem – dziewczyna otarła łzy. – Chyba poczekam trochę, wyjaśnię sobie wszystko z Kubą…
Już się nie odezwałam, nie byłam pewna, co miałam powiedzieć. Nie chciałam już nalegać, czy zmuszać Agatę do czegokolwiek. Pomogłam jej wstać z podłogi i obie wyszłyśmy z pokoju.
- Chcesz może się czegoś napić? – zapytałam. – Bo idę po kawę do restauracji.
- Tiaa – dziewczyna uśmiechnęła się, choć wydawało się to dość sztuczne. – Możesz mi jedną przynieść.
Przytaknęłam i wyszłam z pokoju, przy czym nieoczekiwanie natknęłam się na Maćka.
- Hej – chłopak objął mnie w pasie. – Gdzie się wybierasz?
- Po kawę – posłałam skoczkowi uśmiech. – A ty?
- Do Kruczka, ale w sumie mogę ci potowarzyszyć.
- Będę zaszczycona – ukłoniłam się niczym prawdziwa dama i ruszyliśmy na dół.
- Widzę, że medal ci się spodobał – Maciek wskazał na krążek zwisający z mojej szyi.
- Bardzo – pocałowałam chłopaka w policzek.
Kot objął mnie ramieniem i powoli zbliżaliśmy się do restauracji znajdującej się na parterze. Stanęliśmy przy barze i czekałam by ktoś do mnie podszedł.
- Hej – Maciek szturchnął mnie ramieniem. – Tam jest Kruczek.
- Widzę.
- Poczekasz tu na mnie chwilę? – zapytał.
Przytaknęłam i powróciłam to jakże pasjonującego czekania na kogoś z obsługi. Odwróciłam wzrok w kierunku wejścia i po chwili zamurowało mnie, do środka wszedł Gregor, wraz z Manuelem. Szli w stronę baru, a sam Schlierenzauer chyba mnie nie zauważył, ponownie zwróciłam się w kierunku baru, unikając wymiany spojrzeń z Austriakiem. W barze było dość ciemno, więc moja anonimowość była stosunkowo niezagrożona.
- Co podać? – niski głos wytrącił mnie z równowagi.
- Dwie kawy z mlekiem – odpowiedziałam po chwili analizowania słów, które wyrwały mnie z zamyślenia.
- Już się robi – wysoki mężczyzna posłał mi serdeczny uśmiech widząc moje lekkie zakłopotanie. – A dla panów? - barman zwrócił się w kierunku Austriaków.
- Dwie czarne – powiedział Manuel.
Oparłam się o bar i co jakiś czas zerkałam w kierunku skoczków, stojących kawałek dalej. Gregor chyba wciąż nie zauważył mojej obecności, a mi udało się wychwycić skrawki rozmowy dwojga chłopaków.
- Przecież będzie lepiej – powiedział Manuel.
- Zaczyna mnie to frustrować – po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszałam głos Gregora. – Nie można spieprzyć dwóch konkursów pod rząd! Nie, kiedy jest się mną…
- Spokojnie – Fettner poklepał kolegę po plecach. – Olej presję i dziennikarzy, w Klingenthal sobie odbijesz.
- Olej… Łatwo ci mówić. Nawet Alex jest już wkurzony.
- Jest w ogóle jakiś powód tego spadku formy? – zapytał Manu.
- Mam nadzieję, że to nie to, co podejrzewam – odetchnął ciężko Schlieri.
- Co takiego?
W tym momencie rozmowa się skończyła, ponieważ barman przyniósł nam kawy. Szybko rzuciłam kilka euro na blat i zabrałam kubki, tak by nie zostać zauważoną przez Austriaków.
- Przepraszam! – usłyszałam głos Gregora zwracającego się do barmana. – Zamawialiśmy dwie czarne.
- Proszę pani! –rozległo się wołanie barmana.
Stanęłam w miejscu, tak bardzo bałam się odwrócić, choć sama nie wiedziałam czemu. Czułam jak któryś z Austriaków zbliża się w moją stronę.
- Zaszła mała pomyłka… - usłyszałam za sobą głos Gregora i w tym momencie odwróciłam się powoli i spojrzałam chłopakowi w oczy. – Alicja… - powiedział zdziwiony.
Wyciągnęłam do skoczka dłoń, w której trzymałam kubek z ciemną kawą.
- Proszę – rzuciłam krótko.
Jednak chłopak nawet nie drgnął, po prostu przeszywał mnie swoimi ciemnymi oczami.
- Weźmiesz to? – zapytałam, trochę zestresowana unikałam kontaktu wzrokowego ze skoczkiem.
- Alicja… - jeszcze raz usłyszałam delikatny głos chłopaka, dopiero teraz poczułam jak bardzo brakowało mi tego austriackiego głosu… - Ja chciałem z tobą…
W tym momencie chłopak nagle zamilkł, a ja poczułam czyjąś dłoń na plecach.
- Możecie to doprowadzić do końca? – w moich uszach rozbrzmiał głos Maćka.
Gregor z wyraźnie zdenerwowaną miną wyciągnął dłoń po kubek, przy okazji mierząc wzrokiem medal, który ciągle spoczywał na mojej klatce piersiowej. Kiedy podawał mi naczynie z moją kawą, stało się coś dziwnego. Złapałam kubek, dotykając przy tym dłoni Austriaka. Jednak ten wciąż nie puszczał naczynia. Jeszcze raz spojrzał mi w oczy, tak jak zrobił to wtedy na imprezie w Zakopanym. Czy jego oczy znowu mówiły „Nie zostawiaj mnie!”, sama nie wiedziałam. Poczułam lekkie pchnięcie ze strony Maćka.
- Chodź idziemy już – powiedział zdenerwowanym głosem.
W tym momencie Gregor puścił kubek, a ja objęta przez Maćka z ciężkim sercem minęłam go, spuszczając wzrok. Po chwili znaleźliśmy się z Kotem w holu.
- Czego ten pajac znowu chciał? – zapytał Maciek.
- Nic. To była, tylko pomyłka – wbiłam wzrok w drzwi prowadzące do restauracji. - Wiesz, muszę iść. Agata na mnie czeka – szybkim ruchem ręki, nie wylewając przy tym kawy, zdjęłam brązowy krążek z szyi i podałam go Kotowi. – Do zobaczenia jutro – posłałam Maćkowi wymuszony uśmiech i ruszyłam schodami na górę.
Nie chciałam zostawiać go tam, jednak czułam, że nie zniosę kolejnego spotkania z Greogrem, tym bardziej, że chłopak wyraźnie chciał mi coś powiedzieć. Po chwili znalazłam się już w pokoju, Agata siedziała na łóżku i pakowała część swoich rzeczy do sporej, fioletowej walizki.
- Proszę – podałam jej letnią kawę.
- Dzięki – dziewczyna wzięła łyk napoju. – Tego mi było trzeba.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam się o parapet, wyglądając przy tym przez okno.
- Wszystko w porządku? – zapytała Agata.
Za oknem było wyjątkowo jasno, bezchmurne niebo rozświetlał księżyc, a wszechobecny śnieg jeszcze wzmacniał jego moc.
- Jasne – odetchnęłam. – Wszystko jest idealnie.
- Więc gdzie twój medal? – zapytała ironicznie.
Odruchowo dotknęłam dłonią miejsca, w którym wcześniej spoczywał krążek.
- Przecież nie należy do mnie – odetchnęłam ciężko.
- Medal czy Maciek? – Agata zapytała śmiejąc się przy tym.
- Żaden z nich – odpowiedziałam oschle.
Dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w moje plecy.
- Wiesz, że żartowałam – powiedziała z troską.
- Wiem…
*Oczami Gregora*
- Weźmiesz to? – głos dziewczyny rozbrzmiał w mojej chwilowo pustej głowie.
- Alicja… - wydukałem po chwili. – Ja chciałem z tobą…
Odruchowo podniosłem wzrok i ujrzałem zbliżającego się do nas Kota .Czułem jak złość zalewa każdy skrawek mojego ciała.
- Możecie to doprowadzić do końca? – usłyszałem głos Polaka.
Czułem jak zaciska mi się pięść, chciałbym teraz z całej siły uderzyć ciemnowłosego, ale sam bałem się tego, co mógłbym mu zrobić w napadzie furii. Wzrokiem zmierzyłem medal, który zwisał z szyi Alicji, teraz przeszył mnie dreszcz frustracji i poczułem, że jestem zdolny do wszystkiego. Zabrałem od Alicji kubek z kawą i podałem jej drugi. Kiedy jednak poczułem dotyk dłoni długowłosej, nie byłem wstanie puścić naczynia. Patrzyłem w oczy Alici, niemal tonąc w ich głębi. Czemu nie możesz ze mną zostać?!
- Chodź idziemy już – usłyszałem zdenerwowany głos Polaka.
Puściłem kubek i pozwoliłem dziewczynie odejść z Kotem. Znowu na to pozwoliłem.
- Co to miało być? – po chwili usłyszałem głos Manu za sobą.
Odwróciłem się w stronę chłopaka.
- Nic – rzuciłem krótko.
- Nie żebym się czepiał, ale to nie wyglądało jak przyjacielska pogawędka – powiedział Fettner. – Jeśli nie chcesz, żeby wszyscy dodatkowo pieprzyli, że masz na pieńku z Polakami, to lepiej odpuść.
- Jasne kurwa – podałem Manuelowi kubki wylewając przy tym trochę kawy. – Jak zawsze odpuszczę. Kariera najważniejsza.
Ruszyłem do wyjścia z restauracji, z całym impetem pchnąłem drzwi, a kawałek przed sobą ujrzałem ciemnowłosego Polaka. Chciałem opanować nerwy, jednak kiedy zobaczyłem cwaniakowaty uśmiech Kota, podszedłem do niego i z całej siły pchnąłem go pod ścianę. Uśmiech nie schodził przy tym z jego twarzy.
- I co austriaczku? – zawiedziony?
Zacisnąłem pięść.
- Masz co chciałeś, Alicje, swoje pieprzone podium! – krzyknąłem. – Jesteś zadowolony?! Mam kurwa nadzieję!
- Po co te nerwy? – zapytał sarkastycznie.
- Powiem tak – zbliżyłem się do Polaka. – Nie zabiję cię tylko dlatego, że nie chcę robić Alicji przykrości, skoro uważa cię za kogoś wartego płaczu.
Jeszcze raz pchnąłem Kota i ruszyłem w stronę schodów.
- Więc tak wygląda początek końca? – w moich uszach rozległ się śmiech Kota.
- Co ty pieprzysz?! – odwróciłem się.
- Nic, nic – chłopak oparł sie o ścianę i uśmiechnął się pod nosem. – Mam nadzieję, że doczekam tego widoku, jeszcze w tym sezonie…
Zmarszczyłem brwi. Opanuj się Gregor! Starałem się uspokoić samego siebie.
- Ty po prostu na nią nie zasługujesz – posłałem chłopakowi chłodne spojrzenie i ruszyłem po schodach w górę.
„Więc tak wygląda początek końca?” w głowie huczały mi jeszcze słowa Polaka. Co on miał na myśli?
__________________________________________________________________________
Bez zbędnego przeciągania, informuje Was, że nie mam bladego pojęcia, kiedy ukarze się kolejny.
Przepraszam i do następnego ;)
No właśnie, co on miał na myśli?
OdpowiedzUsuńAle może zacznę od przeprosin za zaległości w komentowaniu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. ;)
Jeżeli chodzi o Agatę, to liczę, że wszystko się ułoży. Tzn, że będzie z Krzyśkiem. Dlatego nie mogę się doczekać ich rozmowy.
Co do Alicji, czy może raczej facetów Alicji, zaczynam naprawdę nie lubić Kota. Zachowuje się jakby pogrywał z Gregorem w jakąś grę, a nie był w związku z dziewczyną, na której mu zależy. A to mi się bardzo nie podoba.
Pozdrawiam ;*
A więc od początku.
OdpowiedzUsuńZaczynając od Agaty. Mam nadzieje że po przemyśleniu sobie tego wszystkiego wybierze Krzyska. Jakoś Kuba nie wzbudził mojej sympatii.
A co do Gregora i Maćka ? Musze kolejny raz podkreślić że Maciek mnie denerwuje. Mysli że może wszytsko. Bawi się w takie duże dziecko które chwali się tym że ma dziewczynę, która prawdę mówiąc chyba nie darzy go sczerą milością. Tak jak napisała Blangie gra z Gregorem w jakąś bezsensowną grę.Jeśli na prawdę zalezy mu na Alicji to nie powinien bawic sie w kotka i myszkę, tylko skupić się na niej.
Mam nadzieje że Gregor wreszcie wyjdzie na prosto i będzie z Alicją. kibicuje im . <3
http://freedoomcry.blogspot.com/2013/06/rozdzia-14_27.html
zapraszam serdecznie na nowy rozdział ;)