piątek, 3 maja 2013

#6 Smutne oczy


- Nie sądzisz, że powinnaś już wstać? – usłyszałam nad sobą głos Agaty.
Jedyne, co byłam w stanie teraz zrobić to przewrócenie się na drugi bok. Tak też uczyniłam.
- Teraz to mnie wkurzyłaś! – powiedziała rozzłoszczona dziewczyna i po chwili poczułam chłód.
Powili otworzyłam jedno oko, Agata stała i otwierała okno.
- Rusz ten leniwy tyłek! – ponownie usłyszałam krzyk, a zaraz potem ogarnął mnie jeszcze większy chłód.
- Zamknij to okno – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Może frytki do tego?!
Dziewczyna podeszła do łóżka i szybkim ruchem zrzuciła kołdrę na podłogę.
Zaczęłam krzyczeć!
- Boże jak zimno!
Agata roześmiała się i stanęła przede mną z wielką dumą wypinając klatkę piersiową.
- Ze mną się nie zadziera – zakończyła.
- Jeszcze ci się kiedyś odpłacę – grożąc przyjaciółce szybko zgarnęłam ciuchy leżące na krześle i pobiegłam do łazienki się przebrać.
Gdy już skończyłam strojenie się, podeszłam do lustra. „Było spać jeszcze krócej!” pomyślałam oglądając swoje wory pod oczami.  Umalowałam się, by choć trochę przypominać człowieka… cóż, nie wyszło. Wyszłam z łazienki. Agata siedziała na łóżku z laptopem na kolanach.
- Kiedy idziemy na skocznie? – zapytałam.
- Mamy jeszcze bardzo dużo czasu – odpowiedziała nie odrywając oczu od ekranu.
- To możesz mi wyjaśnić, dlaczego obudziłaś mnie już o dziewiątej rano?! – krzyknęłam podirytowana.
- Nie chciało mi się siedzieć samej w ciszy – zachichotała.
Czułam, że zaraz poleje się krew. Jednak nie miałam absolutnie siły by znowu ganiać dziewczynę po pokoju.
- Więc wybacz, że cię zawiodę, ale schodzę na dół! – powiedziałam krótko i szarpnęłam za klamkę.
-Po co? – dopytywała się dziewczyna.
- Na kawę! – rzuciłam.
- Przynieś mi też – poprosiła Agata.
- Nie?
- Też cię kocham – zaśmiała się.
Zamknęłam za sobą drzwi i pokonałam jeden stopień schodów, prowadzących w dół, do kawiarni.
Odetchnęłam głęboko, po czym jak jesienny liść opadłam na podłogę. Siedziałam na schodach opierając głowę o metalowe barierki. Zamknęłam oczy. „Jestem tak strasznie zmęczona”.
Nie spałam prawie całą noc, rozmyślając o Maćku, Tomie, Gregorze i tajemniczym głosie, który możliwe, że należał właśnie do niego. Prawie zapadłam w letarg, kiedy nagle poczułam zapach kawy, otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam przed sobą papierowy kubek. Spojrzałam na osobę, która go trzymała. „Pan Pajac?” czy ja naprawdę śnię? Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem.
- Długo mam to trzymać? – zapytał zniecierpliwiony chłopak.
- To chyba nie dla mnie? – powiedziałam spoglądając na poważną twarz skoczka, sączącego powoli kawę ze swojego kubka.
- Nie, wcale! – zaśmiał się. – Sam wypiję dwie kawy!
Złapałam kubek, trochę niepewnie, nie mogłam w to uwierzyć.
-Dziękuję – powiedziałam lekko się rumieniąc.
 Gregor usiadł koło mnie i rozejrzał się.
- Nie ma za co – ponownie uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Niezłe sobie wybrałaś miejsce na drzemkę.
Zignorowałam jego słowa i wzięłam łyk ciepłego napoju.
- Czyżbyś szykowała tu na mnie zamach?
Spojrzałam na niego, nie do końca rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi.
- Wiesz – kontynuował. – Gdybym nie zauważył cię tu siedzącej mógłbym przewrócić się z tą kawą i przeturlać się z hukiem na sam dół – wskazał palcem za barierki.
Wzięłam kolejny łyk głośno wzdychając.
- Może cię tym zadziwię – spojrzałam na niego z politowaniem. – Ale nie jesteś centrum wszechświata.
Chłopak wziął głęboki łyk kawy.
- Zabolało – powiedział bez emocji.
Patrzyłam na niego niepewnie, cwany uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Tak się składa, że ostatnio czuję się jakbym był w centrum tego wszystkiego – spuścił lekko głowę. – Tylko, że zaczynam się tym już trochę męczyć.
Siedzieliśmy tak chwile w ciszy, kiedy chłopak podniósł się z ziemi.
- Chyba musiałbym już iść – powiedział.
- Jak ci się odwdzięczyć za kawę? – spytałam.
- Uwolnij mnie od bycia w centrum – w jego oczach zobaczyłam smutek. 
Przez chwilę nie patrzyłam na niego przez pryzmat bucowatego księcia skoków, z którym zderzyłam się na skoczni, lecz na trochę zmęczonego tym wszystkim chłopaka proszącego o pomoc, niby żartem, jednak było w tym coś śmiertelnie poważnego.
- A tek serio – odezwał się ponownie diametralnie zmieniając ton głosu na bardziej… radosny. – Nie musisz mi się odwdzięczać – uśmiechnął się. – To była kawa dla Fettnera, jemu jesteś dłużna – klepnął mnie w ramię i zniknął mi z pola widzenia.
Sama nie wiem czemu, ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Aha i zapomniałem ci powiedzieć, że robisz bardzo ładne zdjęcia – znowu usłyszałam ten sam szept. Jednak, gdy teraz się odwróciłam ujrzałam twarz Schlierenzauera. Był bardzo blisko, tak, że czułam jego oddech. Z jakiegoś dziwnego powodu nie ruszał się, tylko wpatrywał się w moje oczy. Nie wiem, dlaczego, ale ja też pozostawałam bez ruchu, dopiero dźwięk otwieranych drzwi wytrącił nas z tego transu. To była Agata, stanęła kilka kroków od nas, robiąc wielkie oczy. Na pewno takiego widoku się nie spodziewała.
- W… właśnie chciałam do ciebie pójść – spojrzała na mnie.
Gregor wyprostował się.
- No to ja już was zostawię – powiedział, jakby trochę zawstydzony.
Agata podeszła do mnie, ciągle badająco przyglądając się skoczkowi.
- To, co idziemy na tą kawę? – zapytała pomagając mi wstać ze schodów.
- Tak się składa, że już wypiłam – pokazałam dziewczynie pusty kubeczek.
- To wypijesz drugą – pociągnęła mnie za sobą i zaczęłyśmy schodzić po schodach.
Gregor podbiegł do barierek, stanęłam patrząc się na chłopaka z dołu.
- Czekaj! – krzyknął. – Jak masz na imię?
- Alicja – powiedziałam ciągle patrząc się na skoczka.
- Gregor – rzucił krótko.
- Wiem – posłałam mu ciepły uśmiech i ruszyłam za Agatą do baru.

*Oczami Gregora*

„Alicja” to imię wręcz huczało mi w głowie. Czułem się dziwnie i to nawet bardzo. Wpatrywałem się jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie przed chwilą stała długowłosa. Z zamyślenia wytrącił mnie otwierający drzwi Manuel.
- Długo mam czekać na tą kawę? – zapytał wzburzony.
- A … - spojrzałem na niego. – Sorry, wylała mi się.
Fetti zrobił wielkie oczy.
- To idź po nową!
- Eee…. Nie chce mi się – wzruszyłem ramionami i wszedłem do pokoju omijając skoczka. Sądzę, że chętnie by mnie teraz zrzucił z tych schodów.
- Na ciebie liczyć! – chłopak zatrzasnął za nami drzwi i usiadł na łóżku, przeglądając facebooka.
- Przesadzasz – powiedziałem siadając na krześle i oglądając zdjęcia, które miałem na swoim aparacie.
Po dziesięciu minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Momentalnie zerwałem się z krzesła.
- Ja otworzę – powiedziałem podchodząc łapiąc za klamkę, a gdzieś w sobie miałem głupią nadzieję, że może ujrzę tam szarooką dziewczynę, imieniem Alicja.
Nikogo jednak nie było. Spojrzałem w dół, na podłodze stał kubek, z którego leciała para. Schyliłem się i podniosłem, tajemniczy obiekt. Był podpisany „Kawa dla Manuela :3” Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rozejrzałem się jeszcze po korytarzu, upewniając się, czy nikt mnie czasem nie podgląda.
Nikogo nie było. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do wpatrującego się w ekran chłopaka.
- Proszę bardzo – powiedziałem wręczając mu kubek.
- Co? Skąd ty to…
- Widzisz – przerwałem mu. – Na mnie nigdy się nie zawiedziesz – zaśmiałem się i powróciłem do swojego zajęcia rozmyślając o dziewczynie ze schodów.

*Tymczasem u Alicji*

Usiadłam na fotelu stojącym w pokoju, podziwiając widoki za oknem.
- Ja wiem, że było miło! – Agata zaczęła przeglądać rzeczy w walizce. – Ale czy ty zawsze musisz przyciągać takich facetów?
- Takich? – spojrzałam na przyjaciółkę pytająco.
- Narcystycznych – dokończyła.
Ponownie zwróciłam głowę w stronę okna.
- My tylko piliśmy kawę – wymruknęłam naburmuszona. – Poza tym, nie znamy go.
- Niektórych ludzi nie trzeba znać, żeby wiedzieć o nich wszystko – dodała dziewczyna.
Przewróciłam oczami. „Co mi nagle tak zależy na jego dobrym imieniu?” zaczęłam się zastanawiać, przypomniały mi się smutne oczy chłopaka, gdy mówił, że mam go uwolnić z centrum…
- Tylko się z nim w nic nie wplątuj – ponownie usłyszałam głos Agaty.
- Pfff… - wzruszyłam ramionami. – Jeszcze czego.
- To dobrze – powiedziała Agata odpisując komuś na smsa.
- A tak w ogóle! – wstałam z fotela. – Przed tym całym Schlierim tak mnie ostrzegasz, a na siłę pchałabyś mnie do Maćka.
- Ja?
- Tak ty! – położyłam ręce na biodrach patrząc karzącym wzrokiem na Agatę.
- Może troszkę – dziewczyna położyła się na łóżku. – Ale on to, co innego.
- Tak, jasne – posmutniałam. – Kolejny narcyz… - spojrzałam przez okno. – Nie widziałaś jak mnie wczoraj zbył po tym jak chłopcy zajęli drugie miejsce.
- Był po prostu nerwowy – Agata na siłę się starała się go usprawiedliwić.
- Też mi wytłumaczenie – spuściłam wzrok, po czym udałam się do łazienki.
Podeszłam to lustra, wpatrując się się w swoje odbicie. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
Dlaczego? Sama nie wiedziałam. Czy to przez Maćka? Możliwe.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi od łazienki.
- On tego nie chciał – rozbrzmiał cichy głos Agaty.
- Wiem – odpowiedziałam krótko.
Jednak teraz w myślach nie miałam już Maćka, tylko oczy…
Smutne oczy…
  Brązowe, smutne oczy…


___________________________________________________________

I jak się podobało?
Następny rozdział możliwe, że ukaże się w niedzielę, ale niczego nie obiecuję :3


2 komentarze:

  1. sie dzieje! Nareszcie coś z Gregorem. Rozdział b. fajny ;) Muszę przyzać że podoba mi sie wtwój styl pisania, zresztą cała historia różni się od innych ;D
    Jestem ciekawa co będzie w nastepnym. Oby ukazał się jak najszybciej!

    http://freedoomcry.blogspot.com/2013/04/rozdzia-7.html zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń