Wiem, że rozdział miał być w przyszły piątek, ale za namową pewniej fanki opowiadań (siema Julia :d) postanowiłam wrzucić kolejną część już dziś. Mam nadzieję, że się nie obrazicie ; p
Zapraszam do czytania ^^
__________________________________________________________________
Wyszłyśmy
z hotelu, pełne zapału, w torbach mając nasze aparaty, spacerem ruszyłyśmy w
stronę skoczni.
- Nawet nie masz pojęcia jak jestem podekscytowana – powiedziała Agata
zacierając ręce.
Uśmiechnęłam się patrząc w niebo.
- Ja też, ja też…
Po 15 minutach byłyśmy pod skocznią.
- Okej. Jaki jest plan? – zapytałam Agatę.
- Niedługo zaczynają się treningi – dziewczyna spojrzała na swój zegarek. – Póki,
co nie mamy za dużo roboty.
- To, co jakieś zdjęcia próbne może? – zapytałam.
Agata spojrzała w stronę szatni
zawodników.
- Może pójdziemy jeszcze zobaczyć, co tam u chłopaków? – zapytała nieśmiało dziewczyna.
- Jak chcesz to idź – wzruszyłam ramionami. – Ja idę się rozejrzeć po obiekcie.
Mówiąc to odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę trybun. Wokół działo się
wiele, powoli schodzili się kibice, trwały próby nagłośnienia i światła.
Rozglądałam się wokół, za każdym razem, kiedy patrzyłam w górę, na rozbieg
robił on na mnie wielkie wrażenie. Wyciągnęłam z torby aparat i oglądałam
wszystko zza obiektywu, wykonując, co chwilę fotografie. Chodziłam tak przez
kilka minut, kiedy nagle, nieoczekiwanie na kogoś wpadłam i upuściłam aparat.
- O nie! – zdążyłam tylko krzyknąć i rzucić się przed siebie, kiedy tajemnicza
postać, szybkim ruchem złapała mój aparat.
Serce mi stanęło. Klęczałam na śniegu i powoli podniosłam głowę, mierząc od
stóp do głów mężczyznę stojącego przede mną. Chłopak podał mi rękę i pomógł
wstać. Zachowywał się, jakby nie przejął się zbytnio tym, co się stało. Z
uśmiechem na twarzy, przeglądał zdjęcia w moim aparacie.
Patrzyłam na niego, nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić. Wiedziałam, że
mężczyzna ten nie jest Polakiem, ale nie bardzo mogłam go skojarzyć.
- Dziękuję za pomoc – wyciągnęłam rękę. – Ale czy możesz oddać mi już mój
aparat? – zapytałam po angielsku.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwaniaczkowato.
- Ja tylko oglądam – powiedział po chwili z niemieckim akcentem.
- Tak, wiem… Ale to moja własność – chwyciłam aparat, jednak chłopak ciągle go
nie puszczał.
- Mogłabyś, chociaż przeprosić, za to, że na mnie wpadłaś.
Zrobiłam wielkie oczy. „Co za gbur!” pomyślałam i wyrwałam z jego dłoni lustrzankę.
Odwróciłam się na pięcie i ze złością ruszyłam przed siebie.
- Pajac – rzuciłam, tak żeby nieznajomy mnie usłyszał. Nie zobaczyłam już, że
na jego twarzy pojawił się uśmiech…
Poszłam w stronę szatni zawodników. Krzątała się tam niezliczona ilość ludzi.
Przed „bazą” norwegów, grupka ludzi odbijała piłkę. Zaczęłam im robić zdjęcia.
Jeden z nich zauważył to i wykorzystując moją atencję, zaczął się wygłupiać i
robić śmieszne miny. Zaczęłam się śmiać, a po chwili mężczyzna do mnie podszedł
i przez ramię, patrzył się na wyświetlacz.
- Jak wyszedłem? – zapytał.
- Pięknie – uśmiechnęłam się i pokazałam mu kilka zdjęć.
-Ahh… Jak zawsze – chłopak przewrócił oczami, po czym podał mi rękę. – Tom Hilde – przedstawił się i pocałował mnie
w dłoń.
Zarumieniłam się lekko, po czym tak, jak za dawnych czasów ukłoniłam się i
odpowiedziałam.
- To wielki zaszczyt cię poznać. Mam na imię Alicja.
Wróciliśmy do normalnych postaw, śmiejąc się z samych siebie.
- Ładne imię – powiedział skoczek.
- Dziękuję bardzo. Nie powinieneś wracać do kolegów? – spojrzałam na grupkę
grających w piłkę skoczków.
Hilde machnął ręką.
- I tak nie dosięgają mi do pięt – powiedział pewien siebie. – W końcu ja tu
jestem królem siatkówki – zaśmiał się chłopak.
- Nie śmiem wątpić – puściłam chłopakowi oczko.
- A ty, co tu robisz? Fotograf? – dopytywał się Tom.
- I to w dodatku oficjalny – pokazałam skoczkowi identyfikator.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez chwilę, po czym ktoś z szatni zawołał Hilde.
- No to muszę już iść, zaraz będę skakał.
-Okej- uśmiechnęłam się. – Będę tęsknić – dodałam krótko.
- Pewnie się jeszcze spotkamy, a jeśli nie to trzymaj za nas kciuki w czasie
konkursu.
Zaśmiałam się.
- Będę – powiedziałam, po czym rozeszliśmy się.
Poszłam w kierunku polskiej „bazy” przeglądając zdjęcia, które zrobiłam Tomowi
i innym Norwegom.
„Bardzo sympatyczny facet” pomyślałam sobie, śmiejąc się sama do siebie.
Po krótkiej chwili byłam już na miejscu, drzwi otworzyły się i kolejno zaczęli
wychodzić Kamil, Piotrek i Maciek. Kierowali się na skocznie, by rozpocząć już
trening. Pomachałam im tylko, lecz w oczach Kota widziałam, że wyraźnie chciał
zostać i ze mną porozmawiać. Jednak takiej opcji nie było poszli na skocznię, a
ja weszłam do małego budynku, w wejściu mijając jeszcze Krzyśka. Na krześle w
środku siedziała już tylko Agata.
-Idziesz robić te zdjęcia? – zapytałam dziewczynę opierając się o ścianę.
- Tak się składa, że już kilka zrobiłam – Agata podniosła się z krzesła i
podeszła do mnie pokazując mi na wyświetlaczu fotografie. Byli na nich
Krzysiek, Kamil, Dawid, Piotrek, był też Maciek. Jednak on na tych zdjęciach
wyglądał na lekko przygnębionego.
- Co z nim? – zapytałam wskazując palcem na wyświetlacz.
Agata wzruszyła ramionami.
- Pewnie był przygnębiony, że tak późno przyszłaś – zarechotała pod nosem, a ja
pchnęłam ją lekko.
- Zajmij się sobą lepiej – pokazałam dziewczynie język. – Dobra, czas do pracy.
Poszłyśmy robić zdjęcia, czas leciał niesamowicie szybko. W tle grała muzyka,
ludzie jedli, pili obserwowali poszczególne skoki. Atmosfera była niezwykła, a
to było jeszcze przed samym konkursem. Na rozpoczęcie oficjalnych zawodów nie
trzeba było długo czekać. Cały konkurs
obchodziłam trochę z boku, skupiając się raczej na emocjach kibiców,
atmosferze, widokom, czy zachowaniom trenerów po skokach ich podopiecznych.
Samo fotografowanie skoczków pozostawiłam Agacie, która wydawała się bardzo
szczęśliwa z tego powodu. Ja tylko od czasu do czasu spoglądałam na tablicę
wyników. O dziwo Polska cały czas zawzięcie walczyła o pierwsze miejsce na
podium wraz z Austrią i Norwegią, a resztę stawki zostawili daleko za sobą. W
ostateczności jednak nasi rodacy skończyli na drugim miejscu, tylko o cztery
punkty przegrywając z Austriakami, a zaledwie o jeden punkt pokonując Norwegów.
Mimo tak małej różnicy i pierwszych głosach o „niedosycie” wszyscy kibice byli
zachwyceni takim sukcesem naszej drużyny. Wiwatowali, śpiewali, poniosła ich
radość porównywalna do tej, kiedy kilka lat temu największe sukcesy odnosił
Adam Małysz.
Nadszedł czas na rozdanie medali, sprintem pobiegłam pod podium i już za chwile
stałam koło Agaty, wśród grupki innych fotografów.
- Niesamowite, co? – dziewczyna szturchnęła mnie łokciem.
- I to jak – przytaknęłam jej.
Pierwsi na podium weszli Norwegowie, wśród nich stał Tom Hilde, który
najwyraźniej wypatrzył mnie, bo zaraz na jego twarzy pojawił się uśmiech i znów
zaczął się wygłupiać, chociaż może on ma to już we krwi…
Kolejni byli Polacy, kiedy wchodzili na drugi stopień podium, cały tłum wręcz
oszalał. Chłopcy też wydawali się być szczęśliwi, wszyscy z wyjątkiem Maćka,
który z lekkim grymasem cały czas patrzył w niebo.
Ostatni byli Austriacy, kiedy oni wydrapywali się na najwyższy stopień, ja
przemykając wśród innych fotografów z coraz większym zdziwieniem wpatrywałam
się w ten obrazek. „Przecież to nie możliwe!” krzyczałam do siebie w
myślach. Ruchem ręki przywołałam do
siebie Agatę, ta z trudem przecisnęła się w moją stronę, w czasie, gdy
rozbrzmiewał austriacki hymn ja zaczęłam wypytywać dziewczynę.
- Ten Austriak – wskazałam palcem. – Który stoi po środku… Jak się nazywa?
- Tamten? – upewniła się Agata. – To Gregor Schlierenzauer, ten sam, który
oglądał moją zapacianą szminką twarz.
Z sekundy na sekundę coraz szerzej otwierałam buzię. „Ale… ale jak to?”
- Przecież to ten sam chłopak, którego nazwałam dziś pajacem! – nie wiedziałam
czy ma mi być głupio, czy mam czuć z tego powodu satysfakcje.
Ten cały Gregor chyba przypomniał sobie o mnie, bo kiedy wypatrzył mnie w
tłumnie znowu cwaniaczkowato się uśmiechnął, co wręcz zagotowało mi krew w
żyłach. „Dobra, nie myliłam się. On jest pajacem!”
Po chwili wszyscy zeszli z podium i po jeszcze kilku zdjęciach powoli kierowali
się w stronę szatni.
Najszybciej przez bramkę przeszedł Maciek, zerwałam się do biegu, by
pogratulować chłopakowi. Jednak, kiedy już go „złapałam” i chciałam zatrzymać,
on nawet nie odwracając się szarpnął ramieniem i burknął:
- Nie teraz! Śpieszę się!
Stanęłam jak wryta i nie wiedziałam, co mam zrobić. „Czy to był ten sam
Maciek?”…
Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero szept dochodzący zza mnie.
- Mam nadzieję, że zrobiłaś mi ładne zdjęcia… - włosy stanęły mi dęba.
Już myślałam, że to Tom, ale kiedy się odwróciłam nikogo tam nie ujrzałam. Po
chwili tylko pojawił się koło mnie Hilde.
- Proszę nie strasz mnie tak więcej – zaśmiałam się.
- O czym mówisz? – chłopak był wyraźnie zdziwiony i tym razem wyraźnie nie
żartował.
- Nic… - przełknęłam ślinę. – Już nic…
Po chwili zadumy Tom, wrócił do normalności i szybko dodał:
- To co? Nie pogratulujesz mi? – uśmiechnął się.
- A tak… Świetny występ – odpowiedziałam, wciąż jednak rozmyślając o
tajemniczym szepcie.
- Też mi gratulacje – powiedział niezadowolony i rozłożył ramiona.
- No dobrze, dobrze – burknęłam. – Niech ci już będzie – puściłam chłopakowi
oczko i wtuliłam się w niego. Po tym wszystkim co zdarzyło się w ciągu kilku
minut, było to chyba najprzyjemniejsze co mnie mogło spotkać.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Leżąc wieczorem w łóżku, przewracałam się z boku na bok, próbując zasnąć. Głowę
zaprzątały mi dwie rzeczy. Zachowanie Maćka, tak bardzo odpychające i
opryskliwe oraz tajemniczy szept… Głos, który już gdzieś słyszałam, ale czy to
mógł być on…
Gregor?
_________________________________________________________________
Tak i to by było na tyle :d Dajcie znać jak się podobało :3
Następny będzie już planowo w piątek. ^ ^ Komentujcie, udzielajcie rad, wygłaszajcie opinie. Ja chętnie poczytam ;*
dodawaj jak najczęściej bo blog super :)
OdpowiedzUsuń