wtorek, 2 kwietnia 2013
#2 Bo kto nie lubi kotów?
- Hej – starałam się składać spójne słowa. – Mam na imię Alicja – odwzajemniłam uścisk i zobaczyłam błysk w oczach Maćka.
Kiedy wszyscy się już sobie przedstawiliśmy, do pomieszczenia wszedł trener polskiej kadry.
- Dobra chłopaki – nawet nie zauważył naszej obecności. – Dziś już nie ma, na co czekać, macie wolne – mężczyzna kreślił coś w swoim zeszycie i recytował kadrze wszystkie zapisane na kartce informacje. -Teraz macie już wolne. Tylko nie szlajajcie do późna. Jutro zawody.
- Ma się rozumieć Łukasz – odpowiedzieli chórem, a pan Kruczek odwrócił się na pięcie i wyszedł z szatni.
Wszyscy patrzyli się na zamknięte drzwi.
- On tak zawsze? – zapytała po chwili milczenia Agata.
- Tiaaa – znowu odpowiedzieli jednocześnie i zaczęli pakować swoje rzeczy.
- Dobra, mamy wolne może byśmy gdzieś poszli? – zapytał Dawid.
- Może pizza? – zaproponował Krzysiek Miętus.
- Czemu nie – przytaknął Żyła.
- No to idziemy zostawić rzeczy i na pizzę! – powiedział rozradowany Krzysiu.
- Ale pod jednym warunkiem – wtrącił się Kamil. – Dziewczyny idą z nami – Stoch spojrzał na nas z uśmiechem na ustach.
- Ekhm.. – odchrząknął Piotrek. – Kamil pamiętasz jeszcze może o takiej jednej pani? Ewa ma na imię.
Stoch zarumienił się lekko.
- Przecież to dla tych baranów – wskazał ruchem dłoni Dawida, Krzyśka i Maćka.
- Wypraszam sobie – obruszył się Dawid. – Ja sobie umiem poradzić sam! Pragnę zauważyć, ze to ja przyprowadziłem tutaj te ślicznotki – chłopak puścił do nas oczko.
- Już się nie podlizuj – powiedział Krzysiek. – I tak cie nikt nie lubi – Kamil wraz z Miętusem roześmiali się, a Mustaf tylko przewrócił oczami.
- To co? Idziecie z nami? – zapytał Kamil.
- Jasne – odpowiedziała rozradowana Agata.
Spojrzałam na nią z grymasem.
- Ja chyba nie dam rady – powiedziałam nieśmiało.
- No, co ty – wtrącił się dotąd milczący Maciek.
Wszyscy skierowali swój wzrok na chłopaka, a ten poczuł się wyraźnie skrępowany.
- Przecież Agata nie pójdzie z taką bandą sama – dodał szybko i uśmiechnął się, tak żeby nikt nie pomyślał, że chciał obecności Alicji.
- No dobra, czego się nie robi dla przyjaciół – odpowiedziałam, a skoczkowie zaczęli wiwatować, jakby miała być to ich pierwsza w życiu randka.
Wieczorem w hotelu
- Czy ty wiesz, co my uczyniłyśmy? – krzyczałam do Agaty, która przebierała się w łazience.
- Umówiłyśmy się na pizzę – dziewczyna wyszła z toalety. – Też mi wielkie halo.
- Może, gdyby to nie była pizza z polskimi skoczkami to też bym nie robiła z tego takiej afery! – rozłożyłam ręce.
- No już – Agata podeszła do toaletki, przy której siedziałam. – Ciesz się chwilą – uśmiechnęła się do mnie i usiadła mi na kolanach. – Ja wiem, że jesteś z tego zadowolona, widziałam jak patrzyłaś na Maćka – Aga puściła mi oczko i wstała.
Czułam jak moje policzki się czerwienią.
- Weź przestań – odwróciłam się w stronę lustra i zaczęłam robić makijaż. – Lepiej zacznij odganiać od siebie Stocha, przecież on ma żonę.
W odpowiedzi dostałam butem w tył głowy, przy okazji przejechałam sobie maskarą przez pół twarzy.
- Teraz to masz przerąbane – odwróciłam się w stronę dziewczyny i wzięłam do ręki czerwoną szminkę. – Chodź tutaj! – zerwałam się z krzesła i zaczęłyśmy gonić się po całym pokoju. Narobiłyśmy przy tym sporo hałasu. Naszą gonitwę przerwał dopiero, dźwięk pukania do drzwi.
Usiadłyśmy na podłodze i szeptem zaczęłyśmy się porozumiewać.
- Idź otwórz – powiedziałam do Agi.
- Czemu ja?! – oburzyła się. – Mam całą twarz od czerwonej szminki!
- A ja od maskary! – założyłam ręce na biodra. – Idź nie marudź i tak wyglądasz lepiej niż zwykle – zachichotałam.
- Świnia! – zakończyła przekomarzanie Agata i wstała z podłogi.
Podeszła do drzwi i otworzyła je, a ja skryłam się za szafą.
- Czy wszystko w porządku? – usłyszałam jak ktoś pyta po angielsku.
-T..tt…tak – odpowiedziała po chwili Agata.
- To dobrze. Wolałem się upewnić, bo dobiegały stąd dziwne odgłosy.
- Okej… Dziękujemy za troskę – powiedziała Aga, a głos miała taki, jakby zobaczyła ducha. – Przepraszamy za kłopot – zakończyła rozmowę i zamknęła za sobą drzwi.
- Boże słodki! – krzyknęła i rzuciła się na łóżko.
- Kto to był?! – podbiegłam do niej i zaczęłam szarpać ją za ramię. – Mów!!!
- Matko!!! – Agata nie przestawała lamentować.
Usiadłam na brzegu łóżka.
- Czyżbyś właśnie miała spotkanie z prezydentem? – zapytałam ironicznie.
- Gorzej! Właśnie cała umazana czerwoną szminką, miałam spotkanie z Gregorem Schlierenzauerem!
- No i?
- Serio pytasz? – spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Jeny no wiem, że lider klasyfikacji i w ogóle – przewróciłam oczami. – Ale co w związku z tym?
Agata podniosła się z łóżka, weszła do łazienki i przemyła twarz.
- Jak już mam sobie robić wstyd to może nie koniecznie przed takimi ludźmi? – podeszła do toaletki i poprawiła makijaż.
- Pff… - wzruszyłam ramionami. – Pewnie nawet nie zapamiętał twojej twarzy.
- Dobra – Agata spojrzała na mnie groźnym wzrokiem. – Niech ci będzie, ale następnym razem to ty otwierasz.
Roześmiałam się głośno.
- Nie ma sprawy – wstałam z łóżka. – Takie austriackie snoby nie robią na mnie wrażenia.
Skończyłyśmy naszą „kłótnię” i wyszłyśmy z hotelu, by udać na spotkanie z polskimi skoczkami. Czułam się trochę nieswojo, Ledwo co ich poznałyśmy i już umawiamy się na pizze, a raczej to Agata się umawia. Czułam się trochę jak przyzwoitka, ale mimo to chciałam pójść choćby ze względu na Maćka. Wydawał mi się w jakiś sposób niezwykły, coś mi podpowiadało, że może warto by go poznać lepiej… Szłyśmy chodnikiem w stronę pizzerii, która znajdowała się niedaleko naszego hotelu. Było już ciemno, a ulice rozświetlały lampy. Z nieba delikatnie prószył śnieg. Byłam zamyślona, zastanawiałam się, czy to wszystko nie dzieje się jakoś dziwnie za szybko. Byłam też ciekawa czy mężczyzna, którego już dwa razy widziałam ( a raczej jego plecy ) to ten cały Gregor. Z tego transu wyrwał mnie głos Agaty.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spojrzała mi w oczy.
- T..tak – starałam się wrócić do rzeczywistości.
- To przez to Zakopiańskie powietrze? Czy może przez jakiegoś skoczka? – Aga zaśmiała się.
- Sugerujesz coś? – pokazałam jej język.
- Nie nigdy – dziewczyna włożyła dłonie do kieszeni kurtki. – Ja w sumie też zawsze lubiłam koty.
Uśmiechnęłam się.
- Ty głuptasie – objęłam Agatę ramieniem i po chwili znaleźliśmy się pod pizzerią. Spojrzałyśmy przez szybę, w środku czekali już na nas chłopacy.
__________________________________________________________
Dziękuję za 150 wyświetleń. :) Nie spodziewałam się takiego zainteresowania ^^
Następny rozdział penie dopiero w weekend bo szkoła :c
Tymczasem macie mojego twittera ; D https://twitter.com/beaTriss98
Triss
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetne :>
OdpowiedzUsuńfajnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://weekendktoryodmienilmojezycie.blogspot.com/
Rozdział bardzo fajny, lekko się go czyta. Wszyscy lubimy Koty :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
be-my-lover.blogspot.com
Przyjemnie się czyta, pisane fajnym stylem, fajni bohaterowie - czego chcieć więcej ?! ;) pozdrawiam i zapraszam do mnie na zagubiona-zatracona.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńfajny ale błagam dodaj już nowy no plis :)
OdpowiedzUsuń