sobota, 20 kwietnia 2013
#3 Mocne uderzenie
Weszłyśmy do środka, kierując się w stronę stolika rozbierałyśmy się już z płaszczy.
- Mam dla was specjalne miejsca – uśmiechnął się Dawid i przesunął zwalniając koło siebie przestrzeń.
- No jasne! – naburmuszył się Krzysiek. – Wszystko co najlepsze zabierasz dla siebie!
- Bo ty sobie nie radzisz mój drogi Krzysztofie – dodał Kamil.
- Ty się lepiej nie wtrącaj żonaty! – Krzysiek pokazał Stochowi język. – Nie masz prawa głosu.
- Ja nie mam? – obruszył się. – Pragnę zauważyć, że to ja mam żonę, a ty ciągle jesteś singlem.
- Bo Ewa się nad tobą lituje biedaku – zaśmiał się Miętus.
- Serio nie macie, o czym gadać? – odezwał się milczący jak dotąd Maciek.
- O, następny Don Juan się odezwał – zakończył Kamil, bo w tym samym czasie do stolika przyniesiono nam 4 duże pizze, które chłopacy zamówili przed naszym przyjściem.
- Dobra dziewczyny – zaczął Dawid biorąc pierwszy kęs pizzy. – Opowiadajcie jak wy się tu znalazłyście!
Spojrzałyśmy po sobie, trochę jeszcze oszołomione tym wszystkim.
- Cóż… - zaczęła Agata. – To długa historia.
- Mamy czas – Krzysiek uśmiechnął się serdecznie.
- W Krakowie mamy swój … hmm.. zakład fotograficzny?
- Tak to można nazwać – wtrąciłam się. – Robimy zdjęcia na zamówienia. Śluby, przyjęcia, sesje.
- Tiaa… - przytaknęła mi Agata. – Jesteśmy wszechstronne. Pewnego dnia, dostałam informacje o pucharze świata w skokach, organizowanym w Zakopanem i o tym, że organizatorzy szukają fotografów by uwiecznić całą imprezę.
- Dziwnym zrządzeniem losu – kontynuowałam wątek. – Z tak wielu zgłoszeń, które dostali wybrali właśnie nasze.
- Widocznie byłyście najlepsze – powiedział Piotrek.
- Możliwe – zarumieniłam się.
- Nawet nie wiemy jak to się stało, ale po chwili byłyśmy już w Zakopanym, a zaraz potem siedzimy z polską kadrą skoczków w pizzerii – zaśmiała się Agata.
- Bywa – Krzysiek puścił do dziewczyny oczko. – Zawsze mogło być gorzej, mogłyście trafić na Austriaków albo Bóg wie co.
Chłopacy roześmiali się. Trzeba było przyznać, że obie w ich towarzystwie, chodź może na początku trochę onieśmielone, czułyśmy się bardzo dobrze. Nawet nie spostrzegłyśmy się kiedy minęły trzy godziny. Była już godzina 23 i za chwile pizzeria miała zostać zamknięta.
- Jeśli zaraz nie stawimy się w hotelu Łukasz nas zabije… - burknął Maciek.
- Aż tak ci się śpieszy? – zapytał Dawid.
- Aż tak chcesz jutro spieprzyć zawody? – spojrzał na niego ze złością Maciek. – Bo ja nie! A jest już późno.
- To idź! Droga wolna – Dawid wzruszył ramionami.
Maciek wstał od stołu, ubrał kurtkę i wyszedł z pizzerii bez słowa. Siedziałam i wpatrywałam się w stos talerzy leżących na stole.
- Może rzeczywiście powinniśmy już iść? – zapytałam nieśmiało.
- Dziesięć minut nas nie zbawi – powiedział Kamil.
Spojrzałam na Agatę. Nie chciałam ryzykować tego, że chłopakom jutro nie pójdzie tylko dlatego, że zasiedzieliśmy się w knajpie. Wstałam z kanapy.
- Ja też już pójdę – nałożyłam na siebie płaszcz. – Jestem niewiarygodnie zmęczona.
- No co ty Alicja – Dawid jęknął.
Agata patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, tak jakby prosiła, żebym jeszcze została.
- Nie mogę – uśmiechnęłam się delikatnie. – Naprawdę było świetnie, ale jutro wolę być wypoczęta. Wy też chyba powinniście.
- Tak – przytaknął mi Kamil. – Za chwilę się zbieramy. Poczekasz na nas? – zapytał skoczek.
- Raczej już pójdę - założyłam rękawiczki – przecież spotkamy się jeszcze jutro.
- No dobra, nie będziemy cie trzymać – powiedział Dawid, po czym przytuliłam się z każdym chłopakiem na pożegnanie i wyszłam z restauracji.
Na dworze padał śnieg, tak że ledwo można było dostrzec co jest na drugim końcu ulicy. Zaczęłam wątpić czy aby na pewno chcę wracać do hotelu sama. Po chwili namysłu ruszyłam ośnieżonym chodnikiem do celu. Drogę rozświetlały lampy, a cały ten krajobraz wyglądał bajecznie. Jak z baśni o Królowej Śniegu. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu, kiedy nagle usłyszałam za sobą krzyki i śpiewy. Z baru, który minęłam przed chwilą, wyszło czterech, pijanych mężczyzn.
- Hej lalunia! – krzyknął jeden z nich.
Przyśpieszyłam kroku.
- Kochanieńka! Chodź tu do nas! – bełkotał.
- Chodź skarbie – krzyczał kolejny. – Ulepimy sobie bałwanka!
Odwróciłam się i zobaczyłam, że grupka była coraz bliżej mnie. Szłam jeszcze szybciej.
- Przed nami nie uciekniesz! – ton głosu jednego z mężczyzn, zabrzmiał śmiertelnie poważnie.
Przeraziłam się. Serce zaczęło mi bić szybciej i w ułamku sekundy zerwałam się do biegu. Śnieg sypał gęsto, a ja w ogarniającej mnie panice kompletnie straciłam orientacje. Chciałam tylko jak najszybciej zgubić tych mężczyzn. Biegłam i odwróciłam głowę do tyłu by sprawdzić czy jeszcze za mną podążają. Na szczęście nikogo tam juz nie było. Już miałam się odwrócić i zwolnić, kiedy nagle wpadłam na coś, a raczej na kogoś i po chwili oboje leżeliśmy na ziemi. Zderzyliśmy się tak mocno, że wszystko wokół mnie zaczęło wirować i zamazywać się, a po chwili zrobiło mi się czarno przed oczami.
- Wszystko w porządku – usłyszałam pytane.
Zaczęłam wracać do przytomności, kiedy zamazany dotąd obraz zamienił się w twarz i parę, pięknych, ciemnych oczu.
- M.. Maciek? – wymarkotałam łapiąc się za głowę.
- Tak to ja – chłopak objął mnie pomagając mi usiąść. – Co się stało, że tak na mnie wleciałaś?
Starałam się pozbierać myśli.
- Ktoś … Ktoś mnie gonił, bałam się, zaczęłam biec i zgubiłam się – wiedziałam, że to co mówię brzmiało jakbym zderzyła się z wielką ścianą, ale naprawdę solidnie przedzwoniłam w Maćka, a potem o chodnik, na szczęście śnieg wszystko zamortyzował.
- Ktoś cię gonił?
- Tak – pokiwałam głową. – Jacyś pijani faceci.
- Czemu w ogóle wracasz sama? – Maciek dopytywał się.
- Chciałam już wrócić – szukałam w swojej głowie odpowiedzi. Ale czy to był jedyny powód? Może chciałam wpaść na Kota? Ale nie w tak dosłowny sposób.
- Ehh… - Maciek pokiwał głową. – Dobrze, że nic się nie stało.
Chłopak zbliżył się do mnie.
- Chodź, musisz wstać z tego śniegu – skoczek objął mnie. – Zaprowadzę cię do hotelu.
Oderwałam się od ziemi, jednak szybko straciłam równowagę i znów miałam się przewrócić, kiedy Maciek szybko złapał mnie. To była dość dziwna sytuacja. Byłam teraz praktycznie do niego przyklejona, uniosłam głowę i staliśmy tak praktycznie twarz w twarz, przez dłuższą chwilę, wpatrując się sobie w oczy.
- Emm… - Maciek odsunął mnie delikatnie od siebie, ciągle trzymając za ręce tak, żebym znowu się nie przewróciła. – To gdzie masz hotel? – zapytał.
- Na Sosnowej – odpowiedziałam.
Kot zrobił wielkie oczy.
- To daleko zawędrowałaś – zażartował.
Znowu zakręciło mi się w głowie, lecz tym razem utrzymałam się na nogach.
- Ciężko będzie tam dojść, przy twoim stanie – chłopak pokręcił głową, po czym spojrzał mi w oczy.
- I co teraz? – zapytałam.
- Może przenocujesz w naszym hotelu? – Maciek zapytał mnie nieśmiało.
- Tak, to chyba dobry pomysł – mój mózg chyba naprawdę mocno ucierpiał, skoro to powiedziałam, bo to był fatalny pomysł!
- Więc chodźmy – Maciej objął mnie ramieniem, a drugą ręką trzymał mnie za ramię. Po kilku minutach byliśmy już w hotelu. – Mam pokój na parterze, pójdziemy po mój portfel i zarezerwujemy ci pokój.
Przytaknęłam milcząc.
* Oczami Maćka *
Wciąż trzymałem Alicje, tak żeby nie upadła i ruszyliśmy w stronę pokoju. Z trudem otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Posadziłem dziewczynę na łóżku i zacząłem szukać portfela.
„Musi być w spodniach, które zostawiłem w łazience” pomyślałem. Rzeczywiście tam też były. Wszedłem z powrotem do pokoju i zobaczyłem, że Alicja leży na łóżku. Podszedłem do niej i nachyliłem się nad nią. Spała. To zderzenie musiało nią mocno zawirować. „Ale co teraz?” zacząłem się zastanawiać. „Obudzić ją czy nie?”. Odłożyłem portfel na szafkę nocną i delikatnie zdjąłem z Alicji płaszcz i rękawiczki, po czym ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Byłem zdziwiony tym, co robię, ale to było jedyne, co mi przychodziło na myśl, a nie chciałem jej budzić, tak słodko spała.
Zdjąłem kurtkę i położyłem się na małej kanapie na drugim końcu niewielkiego pokoju.
„Ładna ta Alicja” pomyślałem i zamknąłem oczy.
_______________________________________________________
Jest! Jest! Jest! W końcu się zebrałam i napisałam co mi przyszło na myśli. Pewnie nie jest tak jak chciałabym, żeby było, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba i obiecuję, że następny pojawi się znacznie szybciej : 3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i oby pojawil sie jak najszybciej bo robi sie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńCiekawe to opowiadanie. Zresztą uwielbiam czytać te, w których występuję Kot. Widać, że Alicja mu się spodobała. Trzymam za nich kciuki
OdpowiedzUsuń[uciec-przed-przeszloscia.blogspot.com]