Hej :)
Z żadnym z rozdziałów nie miałam takich problemów, jak z tym. Pisałam, usuwałam... Usuwałam i pisałam, i tak niemal przez cały tydzień. W końcu zebrałam się w sobie i wyszło to co wyszło. Mam nadzieję, że wystarczająco długi jak na jubileuszowy dziesiąty odcinek. Świętujemy też ponad 3000 wyświetleń <3 Dziękuję Wam za to bardzo. Poruszę jeszcze tylko jedną kwestię: Konkursy, na które będziemy jeździć ; ) w tym opowiadaniu nie są w "prawidłowej kolejności". Niestety, ale tak było mi łatwiej pisać ; d
Koniec tego gadania! Zapraszam do czytania xd
_______________________________________________________________________________
… jednak
wtedy stało się to.
Stałam tak sparaliżowana, przeszedł mnie dreszcz. Zamknęłam oczy i zupełnie
poddałam się pocałunkowi Maćka. Jak się z tym czułam? Dziwnie, nie tak jak
myślałam, że mogłabym się czuć. Jednak zupełnie stargana emocjami i wypitym
alkoholem, nie protestowałam. Maciek oplótł mnie w pasie swoimi dłońmi. Serce
waliło mu jak oszalałe, czułam to, kiedy byliśmy do siebie niemal przyklejeni.
Mogłoby być lepiej? Stoję tu, z chłopakiem, w którym najwyraźniej zakochałam
się od pierwszego wejrzenia, całujemy się, a mimo to czuję w środku żal. Nie
tak to powinno być, ale co mogłam zrobić?
Po chwili znalazłam się już na łóżku, wszystko znowu zaczęło wirować. Czułam
zapach Maćka, czułam też jego dotyk. Bardzo delikatny, subtelny… Jednak
wszystko szybko zniknęło mi sprzed oczu…
***
Leżałam przykryta białą pościelą, byłam w tym samym pomieszczeniu, co wczoraj
wieczorem. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był za duży, jednak na ziemi stało
kilka sporych walizek. „Co się wczoraj stało? Gdzie jest Maciek? Co to za
walizki?” kolejno zadręczałam się pytaniami. Na żadne z nich jednak nie mogłam
znaleźć odpowiedzi. Zrzuciłam z siebie pościel. Byłam ubrana tak jak wczoraj
wieczorem, ani jednej ściągniętej rzeczy. „To dobrze” pomyślałam, było to
najlepszą oznaką, że pod wpływem alkoholu nie zrobiliśmy wczoraj nic głupiego. Podniosłam
się powoli z łóżka. Spojrzałam na zegarek stojący na stoliku nocnym. Była
dziewiąta rano, dzień zapowiadał się wspaniale. Słońce świeciło mocno,
rozganiając na niebie wszystkie chmury. Wstałam z łóżka i jeszcze chwiejnym
krokiem udałam się do łazienki, stanęłam przed lustrem, opierając się o
umywalkę. Wczorajszy rozmazany makijaż wyglądał upiornie, więc jak najszybciej
umyłam twarz. Ponownie spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. „Okej. Wyglądam
znośnie” z tą myślą opuściłam łazienkę. Ponownie spojrzałam na leżące w pokoju
walizki. Było ich sześć. Sześć ciemnych walizek, sporej wielkości. Jak się tu
znalazły? I do kogo należą? Z ciekawości przyklęknęłam przy jednej z nich i
niepewnie pociągnęłam za zamek. „Chwila, chwila!” byłam lekko zdezorientowana,
przecież to moja walizka z hotelu. Otworzyłam resztę z tajemniczych toreb i
każda zawierała rzeczy moje lub Agaty, ale jak się tu znalazły? Postanowiłam przebrać się i udać się na
poszukiwanie jakichkolwiek ludzi. Szybko opuściłam pokój i ruszyłam w stronę sali,
w której wczoraj tańczyłam z Gregorem. „Właśnie, Gregor!” zastanawiałam się, co
działo się wczoraj z chłopakiem. Z jakiegoś dziwnego powodu chciałam go dziś
zobaczyć, jednak obawiałam się jego słów. „Czy jest na mnie zły za wczoraj?” z
tą myślą weszłam do kolejnego pomieszczenia. Była nim dość zatłoczona stołówka,
w której znajdowało się wiele stołów, przy których siedzieli, zmęczeni
wczorajszym wieczorem ludzie. Przy jednym z mniejszych stolików siedziała Agata
wraz z Kamilem, postanowiłam do nich dołączyć.
- Hej – usiadłam na krześle.
- Hej – odpowiedział Kamil. – Już chcieliśmy iść cię budzić.
- Dajcie spokój – podparłam głowę o rękę. – Mam takiego kaca, że zaraz strzelę
sobie w głowę.
- Coś o tym wiem – Stoch poklepał mnie po ramieniu.
- Gdzie reszta towarzystwa? – rozejrzałam się po sali.
Agata wskazała na drugi koniec pomieszczenia. Przy sporym stole siedział Dawid,
Piotrek, Krzysiek, Maciek oraz ktoś jeszcze, ale tej osoby nie znałam.
- A wy tutaj sami? – spytałam po chwili przyglądania się tajemniczej osobie.
- Zbyt duży kac, żeby z samego rana męczyć się z tymi pajacami – zaśmiał się
Kamil.
Agata przytaknęła mu biorąc łyk kawy. Nie męcząc ich dłużej wstałam i ruszyłam
do bufetu. Na stole było sporo jedzenia,
ale ja nie czułam głodu. Złapałam więc do ręki jedną z filiżanek i nalałam
sobie kawy. Nagle zobaczyłam jak z drugiego końca sali zbliża się do mnie
Maciek. Poczułam zdenerwowanie, dostrzegłam też, jak chwile za nim wstał
również tajemniczy nieznajomy. Kot po chwili stał już przy mnie.
- Hej – powiedział trochę niepewnie.
- Cześć - odpowiedziałam unikając
spojrzenia skoczka.
- Chciałem pogadać.
Spojrzałam w oczy Maćka, nie mogłam z nich wyczytać żadnych emocji, nie byłam pewna,
co może mi chcieć powiedzieć. Jednak nie było mi dane się tego dowiedzieć,
ponieważ po chwili stał już przy nas nieznajomy.
- Nie przedstawisz mnie – szturchnął Maćka łokciem.
Kot przewrócił oczami, jakby zirytowany, że przerwano mu rozmowę.
- To mój brat – powiedział po chwili. – Kuba.
- Hej miło poznać – Jakub podał mi dłoń.
- Alicja – uśmiechnęłam się. – Mi również miło.
Nie spodziewałam się, że Maciek ma brata, a już w ogóle, że jak się potem
dowiedziałam starszego. Kuba Kot. Wydawał się… przyjazny i naprawdę towarzyski,
na pierwszy rzut oka był przeciwieństwem swojego brata. Cały czas uśmiechał się
serdecznie i mimo tego, że poznał mnie przed chwilą, chętnie prowadził ze mną
rozmowę. Otwarty i życzliwy, sprawiał zupełnie inne wrażenie niż Maciek.
Po śniadaniu udałam się z powrotem do pokoju, w którym obudziłam się rano. Po
chwili dołączyła do mnie Aga.
- Poznałaś Kubę? – zapytała mnie.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Tak – odpowiedziałam. – Jak widzę ty też.
- Taaak – dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. – Miałam przyjemność.
- Pamiętaj jeszcze o Krzyśku, co? – zaśmiałam się po chwili.
- Daj spokój – Aga wzruszyła ramionami i przewróciła ramionami. – Jakbym nie miała,
co robić.
- No ja nie wiem co cię tam podkusi – puściłam do przyjaciółki oczko.
- Już lepiej nic nie mów – obruszyła się. – Powinnyśmy ogarnąć te rzeczy –
dziewczyna wskazała na walizki stojące na podłodze. – Mój tata przywiózł nam je
dziś rano.
No tak. Pan Milik, zawsze był gotowy poświęcać się dla swojej jedynej córki.
Zawsze ją rozpieszczał, ale nigdy nie myślał tylko i wyłącznie o niej. Nie
mając więcej dzieci, często i mnie traktował jak swoje dziecko. Kupując Agacie
mieszkanie i mi wręczył klucze, żebyśmy mogły mieszkać razem. Po śmierci moich
rodziców pana Milika traktowałam jak moją jedyną rodzinę. Uśmiech pojawił się
na mojej twarzy.
- Czemu nie został?
- Śpieszył się bardzo – Agata wzruszyła ramionami. – Pożegnał się tylko ze mną
i życzył nam dobrej zabawy.
- Miło – spojrzałam przez okno, chciałabym móc teraz zadzwonić do mojej mamy i
powiedzieć jej o wszystkim, jednak nie było mi to dane.
- Nie powinnyśmy już iść do recepcji? – zapytała Aga układając coś jeszcze w
walizce.
- Chyba tak – z trudem złapałam wszystkie trzy swoje torby i opuściłyśmy pokój.
W
recepcji czekali już wszyscy, autobus, którym mieliśmy udać się do Harrachova
miał się zjawić lada moment. Ruszyłyśmy w stronę skoczków siedzących na
kanapach.
- I co? – Dawid spojrzał na nas radośnie. – Gotowe na podróż?
- Chyba – odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Ja na pewno! – zaśmiała się Agata.
Moja pewność siebie malała z każdą kolejną minutą, sama nie wiedziałam
dlaczego. Ukradkowo spoglądałam na Maćka wpatrzonego w jedno z okien. „O czym
myślał?” byłam ciekawa, czemu nawet nie zamienił ze mną słowa. Czyżby sam
wstydził się za wczorajszy wieczór? Lekko posmutniałam.
- Dobra! – Kuba zerwał się z miejsca, a ja dopiero teraz zauważyłam jego
obecność. – Autobus przyjechał.
Wszyscy ruszyli do wyjścia, a ja zostałam z Kamilem trochę z tyłu.
- On też jedzie? –zapytałam dyskretnie.
- Tak, leczy kontuzje, ale będzie z nami jeździł i zdobywał doświadczenie.
Nie wiedziałam co myśleć, przyzwyczaiłam się już do obecnego składu, ale widząc
duży entuzjazm Agaty, postanowiłam zachować spokój.
Wsiedliśmy do autokaru, szukałam dla siebie jakiegoś miejsca, kiedy usłyszałam
głos Maćka.
- Usiądziesz? – zapytał niepewnie patrząc mi w oczy.
- Jasne – zajęłam miejsce koło skoczka.
Za nami usiadł Dawid, a przed nami Kamil. Byłam trochę zirytowana faktem, że
możliwość szczerej rozmowy znowu została nam odebrana. Maciek najwyraźniej też
nie był zadowolony, ponieważ naburmuszył się i włożył słuchawki do uszu.
Wyruszyliśmy. Spoglądałam jeszcze tylko przez okno, jak zostawiamy za sobą
Zakopane. Miejsce, gdzie tak wiele się stało, miejsce, gdzie tak wiele się
zmieniło, miejsce, za którym z pewnością będę tęsknić. Ponownie wlepiłam swój
wzrok w Maćka, ten wyglądał przez okno, jednak chyba poczuł, ze go obserwuję,
ponieważ odruchowo odwrócił głowę w moim kierunku i wyjął jedną słuchawkę z
ucha.
- Czego słuchasz? – zapytałam bez namysłu.
- Muse – odpowiedział i ponownie wyjrzał przez okno.
Maciek, Maciek… Tak trudno było mi go zrozumieć, jeszcze wczoraj wieczorem tak
bardzo starał się udowodnić, że wiele do mnie czuje, a dziś znowu jest tak
obojętny. Po chwili jednak poczułam jego dotyk na swojej dłoni. Trzymał w ręku
słuchawkę.
- Chcesz posłuchać ze mną? – zapytał jakby trochę zawstydzony swoim
wcześniejszym zachowaniem.
Włożyłam słuchawkę do ucha i wsłuchiwałam się w melodię i słowa piosenki.
Nie miałem nic do stracenia
Nie pospieszyłaś się by wybrać
Wtedy powiedzieliśmy sobie
Bez cienia obawy, że...
Nasza miłość będzie trwać wiecznie
I jeśli umrzemy, umrzemy razem
A kłamstwa, nie powiedziałem nigdy
Bo nasza miłość będzie trwać wiecznie
Zaczęłam rozmyślać, czemu miałam wrażenie, że każda piosenka której
uważniej się przysłuchuje opowiada w jakiś sposób o mnie. Zamknęłam oczy, nie
chciałam już myśleć, nie chciałam już czuć się rozdarta. Chciałam przestać bić
się z własnymi myślami, z tym jak bardzo nie potrafię podejmować decyzji. Choć ciągle słyszałam muzykę, wszystko powoli
zaczęło zanikać, by po chwili zniknąć zupełnie. Pozostała pustka. Zasnęłam.
Obudził mnie ciepły głos Maćka, taki
którego mi brakowało.
- Wstawaj – złapał mnie za dłoń. – Jesteśmy na miejscu.
Moja głowa leżała na ramieniu skoczka, nawet nie wiedziałam, kiedy do tego
doszło. Spojrzałam na chłopaka, był uśmiechnięty. Zaczęłam mieć nadzieje, że
przez moment, kiedy spałam wszystko co złe zniknęło. Jednak wiedziałam, że w
życiu nie może być tylko pięknie… Opuściliśmy autokar. Staliśmy przed sporym
ośrodkiem, trochę przypominającym ten w Zakopanym. Poczułam przeszywający na
wskroś mróz.
- Chodź, bo zamarzniesz – Maciek powiedział opiekuńczo i zabrał jedną z moich
walizek.
„Co się mu nagle stało?” pytałam się w myślach. Za nikim nie mogłam nadążyć
tak, jak za tym chłopakiem.
Szybko nastąpiło zakwaterowanie,
dzieliłam pokój z Agatą. Nasze lokum nie piorunowało wielkością, jednak było
bardzo przytulne. W mgnieniu oka zajęłam łóżko przy oknie. Znajdowały się tam
również drzwi wychodzące na mały balkonik. Pociągnęłam za klamkę i poczułam
zimne uderzenie powietrza.
- Wróć do pokoju, bo się rozchorujesz! – usłyszałam głos Agaty.
Spoglądałam na zachodzące Słońce. Łapałam ostanie dzisiejsze promienie,
zaciągając się przy tym lodowatym powietrzem.
- Nie zimno ci? – z transu wyrwał mnie głos Maćka.
Stał na sąsiednim balkonie.
- Nie – uśmiechnęłam się do chłopaka. – Z kim masz pokój? – zapytałam by
podtrzymać rozmowę.
- Z Kubą – chłopak zajrzał do swojego pokoju przez otwarte drzwi balkonowe. – chyba
gdzieś polazł.
- Słuchaj – odetchnęłam głęboko. – Chciałam pogadać…
Jednak przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi.
- Maciej! Za dziesięć minut widzimy się na dole – w pomieszczeniu obok rozległ
się głos Kruczka. – Mamy trening na hali.
Chłopak przytaknął tylko i spojrzał mi głęboko w oczy, mimo, że dzieliła nas
prawie dwumetrowa odległość.
- Przepraszam – powiedział po chwili. – Możemy pogadać po powrocie?
- Jasne – przełknęłam ślinę, znowu nie tak to miało wyglądać.
- No to muszę już iść – chłopak cofnął się do drzwi. – Idź już do pokoju,
przeziębisz się.
Przytaknęłam chłopakowi z uśmiechem, a ten zamknął za sobą drzwi. Już chciałam
wrócić do środka, kiedy usłyszałam hałas z parkingu na dole. Wychyliłam się zza
barierki. Moim oczom ukazał się spory autobus, z podobiznami Austriackich
skoczków. Zauważyłam wysiadającego z niego Gregora, z wielkimi słuchawkami na
uszach. „Ciekawe, kiedy będę miała okazję z nim porozmawiać…” ostatni raz
spojrzałam na chłopaka i zamknęłam za sobą drzwi balkonowe.
- To, co gdzie idziemy? – usłyszałam głos Agi.
- Eee… na trening? – spojrzałam na nią niepewnie.
- Kuba przed chwilą był w pokoju i powiedział, że my nie musimy iść.
- Ohh… No to nie wiem. Jak chcesz.
- Chcieliśmy pójść z Kubą na spacer, co ty na to?
„Chcieliśmy z Kubą?” widzę, ze Agata szybko znalazła w starszym z Kotów
kompana. Z jakiegoś powodu nie chciałam im towarzyszyć.
- Wiesz, trochę słabo się jeszcze czuję – zwiesiłam lekko głowę. – Chyba
zostanę tutaj i się prześpię.
- Na pewno? – zapytała Aga.
- Tak – posłałam jej wymuszony uśmiech, tak, żeby nie musiała się o mnie
martwić.
Po piętnastu minutach zostałam w pokoju sama. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się
zastanawiać, co dalej. Opuściłam pokój i znalazłam się na długim korytarzu.
Oparłam się o ścianę i patrzyłam bezmyślnie w sufit. Nagle przeszła obok mnie
jedna ze sprzątaczek.
- Przepraszam, gdzie mogę kupić kawę? – zapytałam odruchowo.
- W barze, na dole lub w automacie na następnym piętrze – odpowiedziała.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do kobiety i ruszyłam schodami na górę.
Miałam jakąś głupią nadzieję, ze spotkam tam Greogra. Znalazłam się na trzecim
piętrze, jednak nikogo tam nie było. Tylko jeden samotny automat do kawy.
Podeszłam do maszyny i zaczęłam wygrzebywać z kieszeni spodni drobniaki.
- Mam nadzieję, że dla mnie też kupujesz – usłyszałam głos zza pleców.
______________________________________________________________________________
No to na tyle, nie mam pojęcia, kiedy ukaże się następny może jutro, a może za tydzień. ;___;
Komentujcie, oceniajcie, doradzajcie :)
Wszystko chętnie zawsze czytam i motywuje mnie to niezmiernie do pracy ^^
Musiałaś skączyć w takim momencie?! Dodawaj jak najszybciej bo z ciekawości padne. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy. Maciek strasznie mnie irytuje. Najpierw taki opiekuńczy i słodki, a nastepnego dnia to nawet sie nie usmiechnie i w ogóle. Nie ogarniam tego chłopaka. Daje Alicji najpierw jakas nadzieje ze pomiedzy nimi cos jest, a za chwile to nawet nie raczy zapytać się jak sie czyje czy coś. Nie cieropie takich typów.
A co do końcówki, to mam nadzieję że tym głosem zza pleców okaże się Gregor. Nie wiem dlaczego, ale podoba mi sie jego postać. tajemniczy i taki troche niedostępny. Przeciwieństwo Maćka, tak mi sie wydaje.
Uważam że w poprzednim rozdziale z tym tańcem Gregora z Alą coś miedzy nimi zaiskrzyło. A teraz mam skrytą nadzieje ze przy tym automacie będzie on. <3
freedoomcry.blogspot.com
pisz pisz pisz pisz ,bo się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńCóż, w sumie rozdział już napisany, ale zastanawiam się , czy już wrzucać .-.
Usuńwrzucaj, nawet teraz bo ja sie doczekac nie moge ;(
OdpowiedzUsuńZrobię jeszcze parę poprawek itp. i jutro wstawię ; )
UsuńA ja trafiłam tutaj przez cudowną rzecz zwaną tumblr! :)
OdpowiedzUsuńPowiem, że warto było, ponieważ przeczytałam ten rozdział, owszem mam sporo do nadrobienia, ale zamierzam tutaj zostać!
Dodaję cię do śledzonych i będę tutaj wpadać ilekroć ujrzę nowość.
Maciej na swój sposób przypomina mi mojego Maćka w opowiadaniu ^^
Jest też również Gregor!
I mam cichą nadzieję, że tym głosem na samym zakończeniu twojego rozdziału jest właśnie Gregor :D
Stylistycznie jest bardzo dobrze, są opisy i dialogi. Lubię takie praktyczne połączenia bo pozwala się czytelnikowi wczuć w czytanie, w uczucia bohaterów!
Pozdrawiam i weny życzę!
P.s W wolnej chwili zapraszam do mnie. Mam nadzieję, że i moje opowiadanie przypadnie ci do gustu!
http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/
Nadrobiłam jednak od razu wszystkie pozostałe rozdziały.
UsuńMasz świetną koncepcję i pomysł na to opowiadanie i nie wiedzieć czemu cholernie tutaj kibicuje Gregorowi. Jakoś tak Maciek jej nie pasuje choćbym chciała, bo lubię tego skoczka na swój sposób, mimo, że czasami działa mi na nerwy. W sposobie jakie kreujesz postać Gregora jest coś tak czułego, coś tak smutnego, że aż ściska moje serce. Nic tylko przytulić chłopaka! :)
Kibicuję jemu z całego serca!
W paru rozdziałach pojawiły się drobne błędy, ale nie będę ich wymieniać, bo sama takowe popełniam :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Pozdrawiam ciepło!
Czyli jednak post na tumblerze to nie był taki zły pomysł : )
UsuńDziękuję bardzo za ciepłe słowa, bardzo miło się czytało opinię, jak widzę, tak doświadczonej blogerki ^^
Chętnie przeczytam Twoje opowiadanie, chociaż widzę,że mam dość sporo do nadrobienia ; )
Pozdrawiam ; *