Hej :3 Postanowiłam zaszaleć i już dziś wstawić kolejny rozdział. Dlaczego? Bo zdaję sobie sprawę, jak makabrycznie przeciągam wszystkie wydarzenia xd ale niestety tak już mam, więc musicie się z tym męczyć.
Dodatkowo chciałabym serdecznie podziękować dziewczynom, które tak miło skomentowały mój ostatni post :) To dla mnie naprawdę wiele znaczy, więc dziękuję. <3
___________________________________________________________
-
Macie bardzo poważny problem.
Słowa przełożonego huczały mi w głowie i z wielkim echem obijały się o jakby w
tej chwili pustą czaszkę. Już nawet nie myślałam, co takiego mogłyśmy zrobić
źle. Patrzyłam w przestrzeń czekając na oskarżenia, które już za chwile miały
paść w naszym kierunku. Pan Tadeusz, bo tak nazywał się nasz zleceniodawca,
patrzył na nas surowym wzrokiem, przez chwilę nasze spojrzenia spotkały się, a
ja odruchowo złapałam Agatę za dłoń. Poczułam jak dziewczyna odwzajemnia
uścisk.
- Słuchamy – powiedziała Aga drżącym, ale pewnym siebie głosem.
Byłyśmy już gotowe na zderzenie się z prawdą. Nasze skupienie i napięcie znikły
jednak tak szybko jak się pojawiły, kiedy pan Tadeusz zaczął rechotać. Tak z
nikąd! Jego twarz stała się łagodna, oparł się wygodnie na fotelu i zaczął się
śmiać jeszcze głośniej. Lekko zdezorientowane spojrzałyśmy po sobie.
- Ale was nastraszyłem! –mężczyzna złapał się za swój okazały brzuch i nie
przerywając śmiechu dodał. – Jestem po prostu genialny!
Agata rozluźniła uścisk dłoni, a ja głęboko odetchnęłam.
- No dobrze, dobrze – pan Tadeusz uspokoił się po chwili. – Siadajcie – wskazał
na dwa krzesła przed swoim biurkiem.
Szybko zajęłyśmy miejsca, ciągle jednak wielce niepewne i zniecierpliwione.
- Prawda jest taka – zaczął mężczyzna. – Że wykonałyście kawał bardzo solidnej
roboty moje drogie – posłał nam serdeczny uśmiech. – Idąc dalej tym tropem
chciałbym wam zaproponować dalszą współpracę.
„Dalszą współpracę?!” szczęka mi opadła, a gdyby nie fakt, że znowu poczułam
ciepłą dłoń Agaty na moim kolanie, coraz bardziej zaciskającą się w geście
radości, pewnie leżałabym już nieprzytomna na podłodze.
- Mam przez to na myśli, jeżdżenie z naszą ekipą na wszystkie konkursy.
- O matko! O matko! – Agata w końcu wybuchła radością. – Nawet pan nie wie jak
się cieszymy!
Pan Tadeusz poprawił krawat.
- Zapewne – spoważniał gwałtownie a mi serce znowu zamarło. – Jest jednak
pewien haczyk. Mamy tylko jedno miejsce.
I te słowa niczym góra lodowa zatopiły cały nasz dotychczasowy entuzjazm.
- A.. ale jak to? – Agata zapytała łamiącym się głosem, a ja wciąż milczałam.
Po kilku usłyszanych tłumaczeniach o budżecie, pożegnałyśmy się z panem
Tadeuszem. Decyzja, która z nas ruszy w tę przygodę miała zapaść do imprezy
pożegnalnej, na której mieliśmy wszystko ustalić. Pełne goryczy znalazłyśmy się
po chwil w hotelu, nie spotykając po drodze, nikogo, z kim mogłybyśmy się
podzielić tymi wieściami. Dobrymi czy raczej złymi? Same nie wiedziałyśmy…
W hotelu
Agata usiadła ciężko na fotelu i głęboko westchnęła. Ja usiadłam na łóżku
naprzeciwko niej, wpatrując się w podłogę.
- I co teraz? – słowa Agi przerwały ciszę.
- Zrobimy to, co będzie słuszne – zaczęłam, lecz przyjaciółka szybko mi
przerwała.
- Obie wrócimy do Krakowa?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie – czułam jak łzy napływają mi do oczu. – Pojedzie ta, która najbardziej
sobie na to zasłużyła, ta która była pomysłodawcą tego wyjazdu, ta która
najbardziej związała się z tym sportem, a szczególnie z jedną osobą –
spojrzałam na Agatę i zobaczyłam łzy spływające po jej bladych policzkach. – To
ty jesteś tą, której to się po prostu należy.
Dziewczyna zerwała się z fotela i rzuciła się na mnie, leżałyśmy przytulone na
łóżku.
- Nie mogę cię zostawić – powiedziała przez łzy. – Na pewno możemy załatwić
jeszcze jedno miejsce.
- Nie kochanie – przytuliłam ją mocno.
Agata odsunęła się ode mnie, po czym wstała z łóżka ocierając łzy.
- Nie chcę cię zostawiać i boję się jechać bez ciebie.
Wstałam i zbliżyłam się do niej.
- Bądźmy szczerzy – uśmiechnęłam się. – Doskonale sobie poradzisz. Poza tym
masz Krzysia.
Starałam się rozweselić dziewczynę i dodać jej pewności siebie.
- A tak w ogóle, to ktoś musi zająć się firmą! – poklepałam dziewczynę po
ramieniu.
Decyzja, więc została podjęta. Nie była może najłatwiejsza, ale czułam, że
dobrze robię, dając Agacie taką szansę.
- Chyba muszę iść pod prysznic, jeśli nie chcemy się spóźnić na imprezę –
powiedziała po chwili Agata.
Przytaknęłam jej i już po chwili przyjaciółka zniknęła za drzwiami łazienki.
Siedziałam na łóżku zamyślona, kiedy usłyszałam ciche kroki i pukanie do drzwi.
Kiedy je otworzyłam moim oczom ukazał się kubek kawy stojący na wycieraczce. Podniosłam
tajemniczy obiekt i przeczytałam znajdujący się na nim napis.
Myślisz, że zamarznę siedząc na dachu? :
|
Zmarszczyłam brwi i bez większego namysłu zamknęłam za sobą drzwi. Rozejrzałam
się, na końcu bardzo długiego korytarza znajdował się właz i zwisająca z niego
drabinka. Podeszłam tam, ktoś musiał otworzyć wyjście ewakuacyjne. „Gregor?”
zastanawiałam się. Po czym ciągle trzymając kubek kawy, wspięłam się po
drabinie ku wyjściu. Stałam na dachu i wypatrywałam w ciemności sylwetki
chłopaka. Był tam. Siedział na krawędzi dachu, tak, że nogi swobodnie mu
zwisały. Podeszłam do niego trochę niepewna.
- Nie za nisko jak dla ciebie? – spytałam.
- Nie narzekam – chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem, który szybko zniknął z
jego twarzy.
Widok z dachu był piękny, przed hotelem była tylko jedna ulica, a dalej
widniało już tylko pasmo gór. Gregor wpatrywał się w ten krajobraz, a ja
dopiero teraz poczułam wszechogarniający chłód. „Ahh ja głupia, nie zabrałam
kurtki” pomyślałam sobie i usiadłam koło skoczka, biorąc łyk kawy.
- Dziękuję – wskazałam na napój dostarczony przez Schlieriego.
- Nie ma sprawy – Gregor ciągle obserwował widoki.
- Czemu tu siedzisz? Chcesz być chory? – zapytałam z troską w głosie, która
sama mnie zadziwiła.
Dopiero teraz chłopak lepiej się mi przyjrzał.
-Ja mam być niby chory? – postawił kubek kawy i rozpiął kurtkę. – Prędzej ty –
zdjął okrycie i delikatnie nałożył je na moje ramiona.
- Nie musiałeś.
- Nie chcę cię mieć na sumieniu – zaśmiał się skoczek.
Wzięłam łyk kawy, teraz było mi już całkiem dobrze, przestałam myśleć o
rozmowie z Agatą i rozkoszowałam się chwil ą.
- Idziesz na imprezę? – wypaliłam ni stąd ni z owąd.
- Eee… Nie, raczej nie – chłopak podparł ręce na kolanach. – Posiedzę sobie w
hotelu.
- Czemu? – zapytałam.
- Chyba mam już dość reporterów, fleszów i tym podobnych na dzisiaj.
Spuściłam lekko głowę.
- Przecież możesz po prostu się bawić, nie zwracając uwagi na to wszystko.
- Może i tak… - chłopak spojrzał w niebo. Było już prawie całkiem ciemno i z
każdą minutą robiło się coraz chłodniej. Widziałam jak Gregor delikatnie
trzęsie się z zimna.
- Więc, może po prostu przyjdź i zrób mi tą przyjemność, spędzenia wraz z tobą
ostatniego wieczoru naszej znajomości – spojrzałam w ciemne oczy chłopaka.
- Jak to? – zapytał lekko zdezorientowany.
- Jutro wracam do domu – powiedziałam z ciężkim sercem.
- W takim razie Alicjo – Schlieri spojrzał na mnie z poważną miną. –Nie mam
innego wyjścia, jak zjawić się na dzisiejszej imprezie.
Roześmiałam się wesoło widząc zaangażowanie Austriaka. Podniosłam się i
ściągnęłam kurtkę Gregora, zakładając mu ją na ramiona. Przyklęknęłam za jego
plecami i wyszeptałam.
- I obiecujesz, że będziesz się świetnie bawił?
- zapytałam.
- Tak jest! – chłopak zasalutował.
- Więc już nie mogę się doczekać – dałam chłopakowi całusa w policzek i
zostawiłam go samego na dachu. Schodząc po drabinie na dół, zastanawiałam się,
co ja w sumie zrobiłam?!
„Pocałowałam go?! Serio?” poczułam jak robię się czerwona. „Czy ja na prawdę
muszę być przy nim tak bezmyślna?!!” zaczęłam obwiniać się w myślach. Szybko
wbiegłam do naszego pokoju, Agata ciągle była w łazience. Usiadłam przed
lustrem i podparłam głowę na dłoniach. „Jestem taka żałosna!”
Zeszłyśmy po schodach ubrane tak, by dodać temu wieczorowi szczególnej magii.
Oglądałam się wokół szukając wzrokiem Gregora. Nigdzie go jednak nie było,
zaczęłam więc wątpić czy dotrzyma on swojej obietnicy.
Pod hotelem czekali już na nas Kamil, Krzysiek, Maciek, Dawid i Piotrek.
Stwierdzili, że udamy się na imprezę pieszo, bo nie wiadomo, czy ktoś będzie
później w stanie prowadzić. Zbliżyłam się do chłopaków by się z nimi przywitać,
kątem oka zobaczyłam Agatę przytulającą Krzysia. Zaraz zrobiłam się przez to
weselsza, jednak obawiałam się jednego, nastroju Maćka po zajęciu czwartego
miejsca.
I wtedy przeżyłam wręcz szok, Maciek na przywitanie mocno mnie przytulił, będąc
przy tym niezwykle czułym. Sama nie wiedziałam, co powiedzieć ani jak
zareagować. Wyręczyli mnie w tym jednak pozostali, którzy na widok naszych
czułości zaczęli wiwatować. Maciek wypuścił mnie z uścisku jakby trochę
zawstydzony. Postanowiliśmy dłużej nie czekać i szybko ruszyliśmy w stronę
miejsca, gdzie miała odbyć się impreza, nie unikając przy tym mało przyjemniej
rozmowy.
Wraz z Agatą opowiedziałyśmy chłopakom o propozycji, którą dziś dostałyśmy i o
tym, która z nas będzie im towarzyszyła przez większość sezonu.
- Szkoda, że nie będziecie razem – Dawid przerwał chwilową ciszę.
- I to bardzo – zgodził się Kamil. – Tworzycie świetny duet.
Uśmiechnęłam się do chłopaków, pokazując, że nie jestem z tego powodu smutna,
chociaż prawda była inna.
- Skoro nie możesz z nami jechać – zaczął Kamil. – To postaramy się, żeby ta
noc była dla ciebie najlepszą w życiu i żebyś o nas nigdy nie zapomniała.
- To ci obiecujemy – chłopcy patrzyli na mnie pełni ciepła i serdeczności, a ja
poczułam jak do oczu napływają mi łzy.
- Tylko nam tu nie płacz! – krzyknął Dawid i mocno mnie przytulił, a po chwili
dołączyli do niego jeszcze Krzysiek, Kamil i Piotrek.
Teraz naprawdę zaczęłam płakać i czułam jak bardzo nie chcę ich wszystkich
opuszczać. Szybko wypuścili mnie z uścisku, a Dawid unosząc lekko moją głowę z
troską powiedział:
- Będzie dobrze – uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Tylko nie płacz! Bo się
rozmażesz.
Mimowolnie zaśmiałam się i ruszyliśmy przed siebie, starając się opanować
emocje. Agata i Maciek cały czas byli za nami mocno w tyle, więc postanowiłam
do nich dołączyć, kiedy zbliżyłam się do przyjaciółki zobaczyłam jej zapłakaną
twarz.
- Może to ty powinnaś jechać – powiedziała łamiącym się głosem.
Złapałam ją za dłonie.
- Wszystko już ustalone – uśmiechnęłam się. – Absolutnie się mną nie przejmuj!
Dziewczyna przytaknęła i szybko pobiegła do Krzysia i reszty, a ja zostałam
sama z Maćkiem.
- Próbowałem ją pocieszyć – wymarkotał po chwili.
Spojrzałam na niego.
- Będzie dobrze – otarłam moje jeszcze lekko mokre policzki. – Zajmiecie się
nią.
- Ale ja tego nie chcę – Maciek spuścił głowę. – Lubię Agatę, ale nie rozumiem,
dlaczego to ty nie możesz jechać.
- Tak ustaliłyśmy. Jej to się należy bardziej.
- Będę za tobą tęsknił – Kot spojrzał mi ponownie w oczy.
- Ja za tobą też – uśmiechnęłam się do skoczka.
Szybko dotarliśmy do celu. Pod budynkiem stało kilkanaście samochodów, wielkie
austriacki autokar, a z ośrodka dobiegała głośna muzyka. Nie przeciągając niczego, weszliśmy do środka.
Na wejściu znajdowała się duża recepcja z kanapami, na których siedziało parę
nieznanych mi osób. Na końcu pomieszczenia znajdowały się wielkie drzwi,
prowadzące na główną salę, a boczne korytarze prowadziły do pokoi. Weszliśmy na
„salę balową” i wzrokiem wyszukiwałam w tłumie Gregora, nigdzie go jednak nie
zobaczyłam. Zaczęłam zupełnie tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek spotkam
wysokiego Austriaka. Przy moim boku nie znalazłam też jednak Maćka. Widząc jak
Agata i Krzysiek ruszyli na parkiet, udałam się do baru. Usiadłam na wysokim
stołku i zamówiłam sobie kolorowego drinka.
- Buuu! – usłyszałam nagle głos zza pleców i poczułam jak ktoś łapię mnie za
ramiona.
Szybko odwróciłam się, stał tam mój ulubiony Norweg.
- Ostrzegam cię Tom – spojrzałam na niego surowo. – Ciągle mam focha za to
ostatnie.
- No przepraszam cię bardzo! – chłopak obruszył się i machnął uroczo
bioderkiem. – Chciałem, żeby było romantycznie.
- Nie wyszło – pokazałam skoczkowi język.
- Więc czy dasz się przeprosić w tańcu? – Hilde ukłonił się przede mną i
wyciągnął rękę.
Podałam chłopakowi dłoń i z gracją zeskoczyłam ze stołka. Szybko ruszaliśmy na
parkiet i zaczęliśmy tańczyć, starając się zachować powagę. Minęła chwila,
kiedy nagle poczułam lekkie szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się. Stał za mną
Maciek, z miną jakby przed chwilą wygrał w totolotka.
- Musze ci powiedzieć coś bardzo ważnego! – krzyknął i złapał mnie za dłoń.
____________________________________________________________________
Tak, wiem. Ciągnie się to jak flaki z olejem xd
Taki styl pisania i ponownie za to przepraszam :CC
Następny rozdział najprawdopodobniej w piątek ;)
Komentujcie, wyrażajcie opinię, doradzajcie! ;3
Dlaczego ty kończysz w takich momentach?? Ja tu z ciekawości unieram. Nie mogę doczekać się następnego. Może maciek załatwił jej prace razem z Agata? W każdym razie rozdział jest super.
OdpowiedzUsuńNo wiem :c Pójdę za to do piekła :3 xD
UsuńNic się nie ciągnie i nie masz za co przepraszać. Mnie Twój styl pisania bardzo się podoba. ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gregora z Twojego opowiadania. Jest taki... ludzki? Nie wiem jak to określić.
Czekam zatem na piątek z nadzieją, że jednak znajdzie się też miejsce dla Alicji.
I czemu Ty zawsze kończysz rozdział w taki sposób? Znowu będę próbowała rozgryźć o co chodzi i znowu mi się nie uda. ;)
Pozdrawiam ;**
Dziękuję Ci bardzo ;*
UsuńWłaśnie w taki sposób chciałam ukazać Gregora ;)
W bardziej przyjaznej, ciepłej i serdecznej odsłonie.
A co do sposobu kończenia rozdziałów, no cóż... jestem niczym Polsat, reklamy w najciekawszym momencie xd
Ciekawie, nie powiem. Co też Kot chciał powiedzieć?
OdpowiedzUsuńEhhhh... tego dowiem się chyba później :D
No nic. Zapraszam do siebie. Dopiero zaczęłam, więc komentarze mile widziane :D Pozdrawiam i weny! http://tozawsze.blogspot.com/
Widzę, że jesteś dość doświadczoną blogerkę, dlatego mam do ciebie prośbę. Byłabym wdzięczna gdybyś zapoznała się z pierwszym wpisem na moim blogu i podzieliła się ze mną refleksją na temat.. Chciałabym po prostu znać opinię innych na temat wpisu, i wiedzieć co ewentualnie mogę poprawić. Mam nadzieję że mogę na ciebie liczyć ;)
OdpowiedzUsuńAdres mojego bloga: onlymycreativity.blogspot.pl