Witam ^^ Musze przyznać, ten rozdział napisałam chyba najszybciej ze wszystkich, ale nie wiem jak wyszło.
Mi się osobiście nawet podoba ; d Ale to do Was należy ocena, więc nie przeciągam, tylko zapraszam do czytania.
PS. Chciałabym jeszcze podziękować Madelaine za miłe słowa i poinformować, że dzielnie przedzieram się przez kolejne rozdziały jej opowiadania ; )
____________________________________________________________________________
Odwróciłam się. Poczułam jak serce zaczęło mi szybciej bić, Gregor stał przede mną, uśmiechał się.
- Chyba nic z tego nie będzie – ponownie spojrzałam na maszynę. – Nie mam takich monet, które by tu coś zdziałały.
- Na ciebie liczyć – chłopak przewrócił oczami i odsunął mnie ruchem ręki od maszyny.
Wrzucił kilka monet i po chwili trzymał już w dłoniach dwa średniej wielkości papierowe kubeczki, wypełnione gorącym napojem.
- No to co… - chłopak spojrzał na mnie. – Zapraszam do siebie.
Stałam oniemiała. Nie byłam pewna czy mam zgodzić się na propozycję Austriaka. Jednakże stara dobra zasada, że przy Grzegorze pierw działam potem myślę znowu zadziałała i już po chwili szliśmy w kierunku drzwi jego pokoju.
*Tymczasem oczami Agaty*
Wyszłam z Kubą z hotelu i poczułam uderzenie zimnego powietrza. Było już niemal całkiem ciemno, jednak niezrażeni tym faktem, ruszyliśmy przed siebie. Na początku panowała cisza, nie bardzo wiedziałam, co mam powiedzieć, jednak po krótkiej chwili rozległ się głos Kuby.
- Co sądzisz? –spojrzał na mnie. – O moim bracie i Alicji… Jest coś miedzy nimi?
Sama zaczęłam się nad tym zastanawiać, niby tak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka, jednak Ala nigdy nie mówiła mi nic więcej, więc trudno mi to było ocenić.
- Nie wiem… - wypuściłam powietrze z płuc. – A czemu pytasz?
- Tak tylko - chłopak uniósł głowę do góry i wpatrywał się w zachmurzone niebo. – Długo nie widzieliśmy się z Maćkiem, a on mi się raczej nie zwierza z takich rzeczy.
- Wiesz – ponownie spojrzałam na Kubę. – Maciek wydaje się raczej trudny… Ale bez urazy – dodałam szybko.
- Nie ma sprawy – Kot zaśmiał się. – Wiem coś o tym.
Mróz coraz bardziej dawał się we znaki i czułam jak zaczyna szczypać w policzki.
- Może ten spacer to nie był najlepszy pomysł? – zapytał Kuba.
- Czemu? – byłam zdziwiona.
- Bo zaraz mi tu zamarzniesz – chłopak objął mnie ramieniem i przytulił do siebie delikatnie.
Czułam jak mimo wszechogarniającego chłodu, robię się cała czerwona.
- O mnie się nie martw – uśmiechnęłam się do Kuby.
Chłopak pokiwał przecząco głową
- Nie potrafię – Kuba włożył drugą dłoń do kieszeni i tak szliśmy przed siebie.
Co jakiś czas mijaliśmy się z ludźmi, którzy wpatrywali się w nas. „Zapewne wyglądamy jak rasowa para zakochanych” uśmiechałam się pod nosem. Czy tak było? Nie wiem. Znałam Kubę od paru godzin, a już czułam z nim jakąś więź. Dość łatwo poddawałam się uczuciom, jednak w tym wypadku, wydawało mi się, że to do Krzysia coś czuję, nie do Kuby…
- Na pewno nie chcesz wracać? – zapytał opiekuńczo.
- Nie! Jak już coś sobie postanowię to robię to, choćby się paliło i waliło! – uśmiechnęłam się do chłopaka i spojrzałam głęboko w jego ciemne oczy, tak, że niemal w nich tonęłam. Jednak było mi z tym dobrze.
- Ahh… No to widzę, że Ala nie ma z tobą łatwego życia – chłopak zaśmiał się.
- Jasne, że nie – przewróciłam oczami. – A tak serio, to ja jestem jej napędem. Nie chcę się chwalić, ale gdyby nie ja to Alicja, bałaby się zrobić wielu rzeczy w życiu.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Zawsze wydawało mi się, że jestem kimś takim dla Maćka – Kuba spoważniał. – Ale przyszedł moment, że widywaliśmy się raz w miesiącu i jakoś tak – chłopak spojrzał w niebo. – Zaczął sobie tam radzić – ponownie skierował wzrok na mnie. – Jak widzisz lepiej ode mnie.
- Nie samymi skokami człowiek żyje – starałam się pocieszyć Kubę. – Jak widzisz w bajerowaniu dziewczyn jesteś lepszy od Maćka – zaśmiałam się i szturchnęłam chłopaka łokciem.
Kuba wybuchnął śmiechem.
- No to ja wiem od dawna – wyprężył się dumnie.
- No widzisz. Zawsze są plusy – puściłam chłopakowi oczko.
- Dziękuję – Kuba spojrzał mi głęboko w oczy. – Za to, że potrafisz wywołać uśmiech na mojej twarzy…
Tak! Speszyłam się. Jeszcze chyba nigdy tak nie miałam. Dziwne uczucie.
- Daj spokój – czułam jak ponownie się czerwienie. – Ty przecież zawsze jesteś szczęśliwy.
- Pozory – urwał chłopak.
Stał się trochę nieobecny, ale szybko udało mi się go z tego wyrwać. Jak? Po prostu się do niego przytuliłam, najmocniej jak potrafiłam. Chciałam mu przekazać tyle ciepła ile mogłam. Czułam jak Kuba odwzajemnia mój uścisk. Staliśmy tak pod zaśnieżonymi gałęziami jednego z drzew, rozciągających się nad chodnikiem. Śpieszący się przechodnie omijali nas, mierząc przy tym od stóp do głów. Ale nie martwiłam się o to. Zamknęłam oczy, chciałam trwać w tym uścisku wieczność. Po chwili odkleiliśmy się od siebie i patrzeliśmy w swoje oczy. Kuba uśmiechnął się, znowu zbliżył mnie do siebie i objął, i poszliśmy dalej… Nie dbając zupełnie o nic.
Po jakiejś godzinie spacerowania, rozmów i śmiechu, postanowiliśmy wracać do ośrodka. Cały czas objęta ramieniem Kuby, nie chciałam się z nim rozstawać. Ale nagle będąc tuż przed ośrodkiem, pojawiła się w mojej głowie jedna myśl „Krzysiek!”. Po chwili staliśmy już przed drzwiami mojego pokoju.
- Dziękuję ci bardzo – uśmiechnęłam się do Kuby.
- To ja dziękuję – chłopak delikatnie złapał mnie za dłoń. – Mam nadzieję, że to jeszcze powtórzymy.
- Na pewno – już pociągnęłam za klamkę od drzwi, kiedy Kuba zbliżył się do mnie i delikatnie musnął mój policzek swoimi ustami.
Teraz kompletnie zwariowałam. Nie miałam pojęcia, co zrobić, szybko więc weszłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie i powoli osunęłam się na podłogę. „Bożeee…” skryłam twarz w dłoniach.
W pokoju było ciemno, sądziłam, że Ala jeszcze śpi. Wskoczyłam więcej na jej łóżko.
- Alicja! Wstawaj! Muszę ci coś powiedzieć! – krzyknęłam.
Nikt jednak nie leżał w łóżku, szybko zapaliłam światło. I nic. Weszłam do łazienki. Nic. Sprawdziłam na balkonie. Nic.
- Gdzie ty się podziewasz?
*Tymczasem u Alicji*
Gregor otworzył przede mną drzwi.
- Proszę bardzo – zaprosił mnie gestem dłoni.
Weszłam do małego pokoju. Nikogo nie było w środku. Na podłodze stała tylko jedna walizka, na łóżku leżał mały laptop i aparat fotograficzny.
- Mieszkasz sam? – zapytałam.
- Tak – chłopak usiadł na krześle przy małym stoliku. – Wywalczyłem sobie taką samotnię. Proszę rozgość się.
Jeszcze raz przeczesałam cały pokój wzrokiem. Szybko odstawiłam kubek z kawą i usiadłam na łóżku, biorąc do ręki aparat.
- Nie dotykaj – Gregor poderwał się nerwowo z krzesła.
Spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem.
- Nie martw – powiedziałam delikatnie. – Nie popsuje go.
- Ja… - chłopak ponownie usiadł na krześle. – Po prostu to jedna z moich najcenniejszych rzeczy.
„Snob?” pomyślałam badając skoczka przenikliwym wzrokiem. Jednak ten spoważniał.
- I nie chodzi mi o pieniądze – dodał po chwili.
- Rozumiem – spojrzałam na niego. – Nie pomyślałabym, że jesteś fotografem.
- Bo nie jestem – chłopak przewrócił oczami. – Amator z aparatem.
- Na pewno przesadzasz – powiedziałam. – Pochwalisz się czymś, może ocenię – puściłam chłopakowi oczko.
Na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech. Wstał z miejsca i usiadł na łóżku, tuż przy mnie. Położył na kolana swojego laptopa i uruchomił go.
- Proszę – powiedział po chwili i podał mi komputer.
Przewijałam po kolei, bez słowa. Były tam zdjęcia przyrody, skoczni, kolegów z drużyny. Na pierwszy rzut oka zwykłe fotografie, jednak każda z nich miała coś w sobie coś, co sprawiało, że chciało się na nie patrzeć jeszcze dłużej. Kolejno klikałam na przycisk „Dalej”, pojawiły się zdjęcia z Zakopanego, uderzyło mnie jedno. Była na nim dziewczyna, która sama robiła zdjęcie skoczkowi podczas treningu. Najdziwniejszym było to, że tą dziewczyną byłam ja.
- Co to? – spojrzałam na Gregora.
- Robiłem zdjęcia wszystkim – chłopak zarumienił się delikatnie i odebrał mi laptopa. – Jak widzisz nic specjalnego.
- Serio? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Chyba żartujesz. Chciałabym robić takie zdjęcia. Są piękne – spojrzałam m w oczy. – Naprawdę.
Chyba sam nie wiedział, co odpowiedzieć. Odłożył laptopa koło siebie i położył się na łóżku.
- A ty pięknie kłamiesz – powiedział po chwili.
- Ty pajacu! – krzyknęłam i uderzyłam chłopaka. – Jesteś walonym skoczkiem, który zgarnia każde podium, robisz świetne zdjęcia i jeszcze śmiesz temu zaprzeczać?!
Chłopak się roześmiał.
- Słodka jesteś jak się złościsz.
„Zaraz uderzę tego chłopczyka!” pomyślałam.
- No dobrze – opanowałam się. – Więc skoro twierdzisz, że jesteś słabym fotografem – złapałam jego aparat. – To nie zasługujesz na to! – zerwałam się do drzwi.
Gregor jednak szybko ruszył za mną. Pociągnęłam za klamkę, jednak poczułam opór, Schlierenzauer stał już przy mnie i delikatnie zamknął drzwi.
- Proszę mi oddać aparat – Gregor oparł się ręką o drzwi, powstrzymując mnie tym samym od ucieczki.
- Nie – pokręciłam przecząco głową z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
Gregor wyciągnął dłoń po swoją własność, lecz ja schowałam aparat za swoimi plecami.
- Bardzo pana przepraszam, panie Schlierenzauer – uśmiechnęłam się. – Ale bardzo mnie pan zirytował swoim głupim gadaniem, więc będzie pan musiał odebrać mi aparat siłą.
- Więc panno nie mam pojęcia jak masz na nazwisko – Gregor chyba nie mógł już zachować powagi. – Zrobię co muszę.
Gregor pociągnął mnie za rękę i jednym ruchem objął od tyłu mocno ściskając.
- Czy oddasz aparat po dobroci? – zapytał szepcząc mi do ucha.
Odwróciłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Nie – uśmiechnęłam się cwaniakowato.
- Więc dobrze – Gregor rzucił mnie na łóżko i zaczął łaskotać. – Oddawaj!
Przez śmiech, połączony z tą agonią, nie mogłam już nic powiedzieć. Po jakiś trzydziestu sekundach po prostu oddałam chłopakowi aparat.
- Poddaję się! – odetchnęłam głęboko. – Tylko proszę już przestań - czułam jak po policzkach płyną mi łzy.
Gregor opadł na łóżko, tuż koło mnie, ze swoim wywalczonym ciężko aparatem w dłoniach.
- Olczyk – spojrzałam na chłopaka. – Tak mam na nazwisko.
- Ładnie – Gregor wejrzał mi głęboko w oczy, po czym usiadł po turecku i po prostu patrzył na mnie.
Odwróciłam się na bok i podparłam głowę o rękę.
- Co tak patrzysz? – zapytałam.
- Mógłbym ci zrobić kilka zdjęć? – spytał bez ogródek.
Byłam tym niezwykle zaskoczona.
- Po co chcesz fotografować takiego brzydala? – uśmiechnęłam się.
- No wiesz, teraz to ty bredzisz! – chłopak zbliżył swoją twarz do mojej. – Mogę? – spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Ciemna para oczu, wlepiona we mnie. Poczułam jak znowu się czerwienie.
- Niech ci będzie – wstałam z łóżka i przewróciłam oczami. - Ale naprawdę nie wiem, po co ci to.
- Tak po prostu…
Zrobił jedno, drugie, piąte i dziesiąte… Z wielką satysfakcją na twarzy. Czułam się trochę skrępowana, ale uśmiech na twarzy Gregora wynagradzał mi to w stu procentach.
Po wszystkim usiadłam na krześle i obserwowałam zapał Gregora, który szybko przegrywał zdjęcia na laptopa. Nagle poczułam wibracje w kieszeni, dzwoniła Agata, „odebrać czy nie??”. Rozłączyłam się. Czemu? Halo? Byłam z Gregorem, najpierw działam potem myślę. Napisałam jej krótkiego smsa.
Niedługo wracam : )
Po czym schowałam telefon do kieszeni. Schlieri spojrzał na mnie.
- Zobacz jakim świetnym fotografem jestem – powiedział ironicznie chłopak po czym odwrócił laptopa w moją stronę, by pokazać mi swoje dzieło.
- Moim zdanie fotograf makabryczny, ale za to modelka
fantastyczna – dodałam również z ironią w głosie, po czym wstałam z krzesła i
podeszłam do Gregora, usiadłam na łóżku tuż przy nim. – Ale ten napis to mogłeś
sobie darować! – wskazałam na lewy, dolny róg obrazka i szturchnęłam chłopaka łokciem.
Schlieri spojrzał mi w oczy.
- No wiesz, trzeba zaznaczyć nasze niewątpliwe zalety – Gregor uśmiechnął się.
- Ależ oczywiście – przytaknęłam chłopakowi. – Co zrobisz teraz z tymi zdjęciami?
Gregor wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Wyślę do jakiejś agencji modelek, sprzedam za gruby hajs – chłopak wymieniał kolejno. – Zawsze mogę wstawić na jakiś portal dla samotnych hodowców kotów czy coś – roześmiał się.
- Przy każdej opcji bym cię chyba torturowała dniami i nocami, aż byś wybrał opcję samobójstwa – spojrzałam na niego grożąc mu palcem.
- Tortury cielesne brzmią bardzo interesująco – chłopak wykonał mówiący wszystko ruch brwiami. – Chętnie bym to rozważył.
Uderzyłam Gregora poduszką.
- Boże, jaki ty jesteś głupi! – roześmiałam się.
- No co? – obruszył się. – Nikt mi nie zabroni marzyć!
Ze śmiechu wyrwały mnie wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam smsa.
Możemy pogadać za 15 minut. Czekam u mnie w pokoju. Kubą się zajmę ; )
Maciek
No tak! Złapałam się za czoło. Przecież powiedziałam Kotowi, że chcę z nim pogadać o tamtym wieczorze. Ale z drugiej stronie zostawić Gregora, kiedy tak dobrze się nam rozmawia…
Cholera! Znowu rozdarta…
- Wiesz, chyba już powinnam iść – spojrzałam na chłopaka.
- Nieeee – wyjęczał smutny. – Co ja tu będę robił sam?
Przewróciłam oczami.
- Przecież chciałeś samotnię!
- Oj, nie łap mnie za słówka Olczyk!
- Gregor – spojrzałam mu głęboko w oczy. – Słuchaj teraz – zbliżyłam się do niego. – Słuchaj bardzo uważnie – zbliżył się jeszcze bardziej i przystawiłam delikatnie usta do jego ucha. – Idę! - powiedziałam dość donośnym tonem i szybkim ruchem zeszłam z łóżka i stanęłam przy drzwiach.
- Papa – posłałam skoczkowi uśmiech.
- Czekaj! – krzyknął i zerwał się z łóżka. – Dasz mi swój numer?
- Jasne. Tylko nie dzwoń w nocy – mrugnęłam znacząco. – A teraz już serio muszę iść – wyszłam na korytarz.
Pomachałam jeszcze Schlieriemu i ruszyłam w stronę schodów.
- Paa brzydka – oparł się o ścianę i rozmarzonym wzrokiem śledził moje ruchy.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zeszłam schodami w dół.
„Paa piękny” pomyślałam.
_______________________________________________________________________________
I jak? : ) Mam nadzieję, że w miarę się podobało ; p Kolejny planuję raczej na weekend, w każdym razie nie obiecuję, także wyczekujcie cierpliwie : 3
Schlieri spojrzał mi w oczy.
- No wiesz, trzeba zaznaczyć nasze niewątpliwe zalety – Gregor uśmiechnął się.
- Ależ oczywiście – przytaknęłam chłopakowi. – Co zrobisz teraz z tymi zdjęciami?
Gregor wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Wyślę do jakiejś agencji modelek, sprzedam za gruby hajs – chłopak wymieniał kolejno. – Zawsze mogę wstawić na jakiś portal dla samotnych hodowców kotów czy coś – roześmiał się.
- Przy każdej opcji bym cię chyba torturowała dniami i nocami, aż byś wybrał opcję samobójstwa – spojrzałam na niego grożąc mu palcem.
- Tortury cielesne brzmią bardzo interesująco – chłopak wykonał mówiący wszystko ruch brwiami. – Chętnie bym to rozważył.
Uderzyłam Gregora poduszką.
- Boże, jaki ty jesteś głupi! – roześmiałam się.
- No co? – obruszył się. – Nikt mi nie zabroni marzyć!
Ze śmiechu wyrwały mnie wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam smsa.
Możemy pogadać za 15 minut. Czekam u mnie w pokoju. Kubą się zajmę ; )
Maciek
No tak! Złapałam się za czoło. Przecież powiedziałam Kotowi, że chcę z nim pogadać o tamtym wieczorze. Ale z drugiej stronie zostawić Gregora, kiedy tak dobrze się nam rozmawia…
Cholera! Znowu rozdarta…
- Wiesz, chyba już powinnam iść – spojrzałam na chłopaka.
- Nieeee – wyjęczał smutny. – Co ja tu będę robił sam?
Przewróciłam oczami.
- Przecież chciałeś samotnię!
- Oj, nie łap mnie za słówka Olczyk!
- Gregor – spojrzałam mu głęboko w oczy. – Słuchaj teraz – zbliżyłam się do niego. – Słuchaj bardzo uważnie – zbliżył się jeszcze bardziej i przystawiłam delikatnie usta do jego ucha. – Idę! - powiedziałam dość donośnym tonem i szybkim ruchem zeszłam z łóżka i stanęłam przy drzwiach.
- Papa – posłałam skoczkowi uśmiech.
- Czekaj! – krzyknął i zerwał się z łóżka. – Dasz mi swój numer?
- Jasne. Tylko nie dzwoń w nocy – mrugnęłam znacząco. – A teraz już serio muszę iść – wyszłam na korytarz.
Pomachałam jeszcze Schlieriemu i ruszyłam w stronę schodów.
- Paa brzydka – oparł się o ścianę i rozmarzonym wzrokiem śledził moje ruchy.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zeszłam schodami w dół.
„Paa piękny” pomyślałam.
_______________________________________________________________________________
I jak? : ) Mam nadzieję, że w miarę się podobało ; p Kolejny planuję raczej na weekend, w każdym razie nie obiecuję, także wyczekujcie cierpliwie : 3