Nigdy nie byłam dobra w pożegnaniach. Co więcej nigdy ich nie lubiłam, ale w sumie to kto lubi? Żegnać ważne w swoim życiu osoby. To trudne. Chyba zbyt trudne jak dla mnie. Nigdy też nie sądziłam, że będę musiała pożegnać najważniejszą osobę w moim życiu i to w takich okolicznościach. Ale czego można było się po Alicji na pewno spodziewać, to fakt, że pozostała silna. Silniejsza ode mnie, od nas wszystkich... Zniknięcie Maćka poruszyło wszystkich, do szpiku kości. Co prawda ja dowiedziałam się o tym dopiero gdy zostałam wybudzona ze śpiączki, kiedy wszyscy byli już spokojniejsi. Lecz dało się wyczuć to napięcie. Kot zaginął bez słuchu tamtego feralnego wieczoru. Po trzech dniach Kuba dostał od niego smsa z wyjaśnieniami. Był dość krótki i nie mówił nam wiele, ale przyniósł też ukojenie, że z Maćkiem wszystko w porządku. Może po prostu przytoczę jego treść:
"Przepraszam za moje zniknięcie. Nie dałem sobie z tym rady i poniosło mnie. Ale jestem cały i bezpieczny. Nie szukajcie mnie, to ja muszę znaleźć siebie..."
Jedynie Alicja pozostała nieczuła na wiadomość. W mgnieniu oka spakowała się i oznajmiła reprezentacji, że wyjeżdża... Zdążyłam z nią jeszcze porozmawiać na osobności w holu...
- Alicja! Zaczekaj - podbiegłam do dziewczyny.
- Nie powinnaś biegać - dziewczyna zatrzymała się i złapała mnie za ramię. - Nie odzyskałaś jeszcze sił.
- Nie wracasz do Polski prawda? - zapytałam bez zbędnego przedłużania.
- Nie - Alicja spuściła głowę jakby czuła się czemuś winna.
Złapałam ją za dłonie i spojrzałam w oczy.
- Więc czemu odchodzisz? - spytałam. - Co z Gregorem?
-Nie mogę teraz o tym myśleć Agata - długowłosa posmutniała. - Kocham go, ale są ważniejsze sprawy.
- Jakie?! - spytałam zdziwiona. - Co może być od niego ważniejsze?! - zapytałam z lekką ironią w głosie.
Olczyk tylko zaśmiała się pod nosem i spojrzała za siebie.
- Myślisz, że to niedorzeczne prawda? - spytała po chwili zwracając wzrok w moim kierunku.
- Nie ja po prostu... - nie byłam pewna co jej odpowiedzieć.
- Przyśnił mi się tej nocy - twarz Alicji zmieniła wyraz na śmiertelnie poważny. - Tej nocy kiedy zniknął. Prosił o pomoc.
- M...Maciek? - serce zaczęło mi bić szybciej, ton głosu Alicji był przerażający.
Przytaknęła.
- Kocham Gregora - ponownie uśmiech zagościł na jej twarzy by za chwilę zmienić się w smutek. - Ale nie potrafiłabym tak po prostu żyć dalej skoro Maciej zaginął przeze mnie.
- Przecież napisał smsa - starałam się uspokoić przyjaciółkę, lecz ta tylko pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nie Agata... - uśmiechnęła się pod nosem. - Nie wieżę że tak po prostu zniknął. Wyparował. Jeden sms niczego nie zmienia.
Przeszedł mnie dreszcz na samą myśl o tym, że to nie Maciek napisał tego smsa.
- Daj spokój dobrze?! - krzyknęłam. - Nie snuj teorii spiskowych. Maciek zapewnił nas...
- Ty też mnie obwiniasz prawda? - przerwała mi długowłosa. - Nie mam o to żalu. Bo jest w tym dużo prawdy...
- Ja nie... - zamarłam.
- Nic nie szkodzi - Alicja przytuliła mnie i pocałowała w policzek. - Dbaj o siebie proszę. Dbaj o nich wszystkich, a zwłaszcza o Krzyśka. Życzę wam dużo szczęścia.
Do oczu napłynęły mi łzy. Znowu poczułam dreszcze, na twarzy Alicji malował się wymuszony spokój.
- Gregor wie? - zapytałam.
Dziewczyna odpowiedziała mi jedynie uśmiechem, jakby chciała mnie zbyć.
- No nic - złapała za rączkę od walizki. - Na mnie już chyba czas - przetarła oczy powstrzymując tym samym potok łez.
- Skoro go kochasz - wyszeptałam. - Nie powinnaś go okłamywać.
- Nie robię tego - Olczyk znowu uśmiechnęła się, lecz jej smutne oczy mówiły wszystko.
Przytaknęłam. Miałam wielką nadzieje, że ona wie co robi. Jednak nie byłam tego pewna. Niczego już nie byłam pewna...
-Obiecuję - ciszę przerwały słowa Alicji. - Że wrócę do was najszybciej jak tylko mogę. I obiecuję, że wrócę z Maćkiem.
Ponownie łza spłynęła po moim policzku, nie potrafiłam już nic powiedzieć. Olczyk pociągnęła za sobą walizkę i powolnym krokiem udała się ku drzwiom wyjściowym hotelu, by po chwili zniknąć za nimi zupełnie. Nie potrafiłam jej zatrzymać, nikt nie potrafił. Ona doskonale wiedziała co robi.
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,
Zostań, poukładaj mi sny,
Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chce się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty
-Oczami Alicji-
Wyszłam z hotelu, zostawiając za sobą wiele. Co gorsza nie widziałam przed sobą pewnej drogi, nie widziałam niczego. Jednak ciągle miałam przed oczami twarz Maćka, proszącego mnie we śnie o pomoc. Nie wiedziałam czy to co robię jest rzeczywiście słuszne, ale to jedyne co mogłam teraz zrobić. Czekając na taksówkę wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza i weszłam w kontakty.
Maciek, gdzie ty jesteś? pomyślałam ściskając telefon w dłoni i włożyłam go z powrotem do kieszeni. Moja taksówka właśnie zajechała pod hotel, a kierowca wysiadł by odebrać ode mnie bagaż.
- Stop - usłyszałam za sobą krzyk.
Obróciłam się momentalnie a moim oczom ukazał się biegnący w naszym kierunku Gregor. Wyrwał walizkę z dłoni mężczyzny po czym skierował wzrok na mnie.
- Możesz mi powiedzieć co robisz? - spytałam na niego rozgniewana. - Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Może pan jechać - Schlierenzauer odesłał taksówkarza.
- Co?! - krzyknęłam zdezorientowana. - Nie, proszę poczekać jeszcze chwilę - złapałam mężczyznę za ramię, a ten tylko przewrócił oczami.
- Gregor - pociągnęłam chłopaka na stronę. - Możesz mi powiedzieć co ty najlepszego wyprawiasz?! - skarciłam chłopaka wzrokiem.
- Alicja - Gregor zbliżył się do mnie z poważną miną. - Staram się cię zrozumieć, jednak to dzieje się za szybko, żebym mógł się z tym pogodzić.
Zmarszczyłam czoło i wsłuchiwałam się w słowa Austriaka.
- Proszę, zrozum - chłopak spuścił głowę. - Dopiero co cię odzyskałem i ja...
Rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Przestań proszę - łzy zaczęły sączyć mi się z oczu. - Przestań...
Gregor nic nie odpowiedział, tylko odwzajemnił uścisk.
Milczenie trwało kilka sekund, po czym przerwał je dźwięk klaksonu samochodowego. Momentalnie oderwałam się od Schlieriego i otarłam łzy.
- Widzisz, muszę już iść - posłałam mu wymuszony uśmiech.
Ten tylko pokręcił głową.
- Nie powinienem na to pozwolić - złapał mnie za dłoń. - Nigdy nie powinienem Ci pozwolić odejść. Jesteś dla mnie taka... - po policzku Austriaka spłynęła pojedyncza łza. - Taka ważna.
Z bólem serca ścisnęłam dłoń chłopaka.
- Kocham cię - uśmiechnęłam się. - Najmocniej na świecie i chcę żebyś o tym pamiętał, kiedy już odejdę.
- Proszę - Gregor przyłożył swoją dłoń do mojego policzka. - Nie mów tak jakbyś miała nigdy nie wrócić.
Zmarkotniałam, nie chciałam dłużej patrzeć na cierpienie, którego przysparzam Gregorowi. Mimo tego, że zeszłego wieczora przystał on na to, że chciałam zacząć szukać Maćka, nie chciał mnie opuszczać na krok, jednak obowiązki względem reprezentacji, których sama chciałam, żeby dopełnił nie dawały mu możliwości bycia ze mną.
- Na prawdę mnie kochasz? - z zamyślenia wyrwał mnie jego delikatny głos.
- Oczywiście, że tak - delikatnie uderzyłam pięściami w klatkę piersiową Gregora. - Nawet nie próbuj wątpić.
- Więc pamiętasz, gdzie pierwszy raz mnie pocałowałaś? - zapytał.
Nie byłam pewna o co mu chodzi, starałam się przywołać wspomnienia nie tak odległe jak by się mogły wydawać.
- Czy to było na dachu? Wtedy w Zakopanym? - zapytałam niepewnie. - Pocałowałam cię wtedy w policzek...
Gregor przytaknął z uśmiechem na twarzy, widać było, że wspomnienia dawały mu wiele radości, po czym delikatnie założył mi kosmyk włosów za ucho.
- A pamiętasz jak staliśmy tam - Gregor zwrócił swój wzrok ku dachowi naszego hotelu. - Gotowi skoczyć z niego na sam dół.
- To było głupie - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Więc wszystkie rzeczy które będę wspominał zawsze działy się na dachu - Gregor posłał mi uśmiech. - Skoro nie możesz mnie zapewnić kiedy odzyskam cię z powrotem, może chociaż podarujesz mi jeszcze jedno takie wspaniałe wspomnienie.
Stałam trochę osłupiała i niepewna odpowiedzi. Jednak Gregor musiał uznać moje milczenie jako zgodę, ponieważ już po chwili podszedł do siedzącego w samochodzie taksówkarza i kazał mu odjechać, po czym wrócił do mnie, odebrał moją walizkę i pociągnął za rękę z powrotem do budynku.
Gdy znaleźliśmy się na zmrożonym dachu, Słońce na niebie była wręcz oślepiające. Schlieri złapał mnie za dłoń jeszcze mocniej i powoli ruszyliśmy ku krawędzi dachu. Nie byłam do końca pewna zamiarów Austriaka ale nie chciałam teraz o tym rozmyślać. Chciałam się tak jak za "dawnych czasów" dać ponieść chwili. Byliśmy już na niemal samej krawędzi. Stanęliśmy do siebie twarzą w twarz i wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Nie wiedziałam czy to było zamiarem Schlieriego, ale z sekundy na sekundę coraz mniej chciałam go opuszczać.
- Pamiętasz - zaczął chłopak. - Jak powiedziałem Ci, że stałaś się moim niebem? Że stałaś się tym co dla mnie najważniejsze, najcenniejsze.
- Pamiętam - uśmiechnęłam się. - Ale teraz nie masz powodu skakać, jestem tu znowu. Jestem twoim niebem.
- Ale odchodzisz - chłopak posmutniał. - Powiedziałem ci wtedy, że zawsze skakałem by tego nieba dosięgnąć. Kiedy odejdziesz, znowu będę musiał starać się, by choć musnąć tego błękitnego raju.
Czułam jak do oczu napływają mi łzy, ponieważ głos Gregora był tak przejmujący, że z czasem zaczął się łamać.
- Obiecuję ci - kontynuował. - Że każdy skok będzie teraz dla ciebie. Tak długo dopóki nie wrócisz do mnie. Dopóki niebo nade mną znowu nie będzie piękne, dopóki w górze nie będę widział twoich oczu, twojego uśmiechu. Każdy skok będzie twój.
Uśmiechnęłam się a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Na prawdę wiedziałam, że nie chcę go zostawiać, ale czułam, że nie mogę zacząć nowego rozdziału nie kończąc poprzedniego. Czuję, że zniknięcie Maćka to moja wina i powinnam zrobić wszystko co w mojej mocy, by zwrócić go rodzinie i przyjaciołom. Niestety Gregor musiał poczekać. Wtuliłam się w chłopaka raz jeszcze, poczułam jak jego oddech przyśpiesza. Podniosłam głowę i zobaczyłam łzy spływające po twarzy Austriaka. Mimo to na jego twarzy gościł uśmiech.
- Przepraszam, że nie jestem silny - wyszeptał przez łzy.
- Przepraszam, że przeze mnie płaczesz - otarłam mokre policzki Gregora.
- Jesteś warta każdej łzy - Schlierenzauer złożył ostatni pocałunek na moich ustach.
Przyszedł czas rozstania.
Nigdy nie będziesz latać, jeśli będziesz zbyt przerażony wysokością
Nigdy nie będziesz żyć, jeśli za bardzo będziesz bać się śmierci
Każdy chce nieba ... wiem
ale wolność kochanie nie jest za darmo, to długa droga
Nigdy nie znajdziesz sobie miejsca tam w niebie ...
Jeśli nigdy się nie pożegnasz ...